Leptynooporność – dlaczego należy się jej wystrzegać i jak się jej pozbyć
Chociaż termin leptynooporność brzmi niemal jak zaklęcie, nie jest on aż tak skomplikowany. Co więcej, jego zrozumienie może nawet pomóc nam schudnąć.
Zacznijmy jednak od początku.
Czym jest leptyna?
Leptyna jest hormonem produkowanym głównie przez podskórną tkankę tłuszczową i nazywana jest hormonem sytości. Jak sugeruje poprzednie zdanie, hormon ten po prostu pilnuje naszego apetytu. Jeśli jego poziom jest niski, organizm otrzymuje sygnał, aby jeść więcej i mniej się ruszać. Z drugiej strony, gdy jego poziom jest wysoki, organizm otrzymuje sygnał, że nie powinien już jeść, a zamiast tego powinniśmy sobie zafundować więcej ruchu.
Prawidłowe funkcjonowanie tego hormonu jest bardzo ważne dla utrzymania równowagi w naszym organizmie, abyśmy nie byli zbyt szczupli lub zbyt grubi.
Hormon leptyny jest również ściśle związany z tak zwanym efektem jo-jo. Kiedy głodujesz i jesz znacznie poniżej podstawowej przemiany materii, twoje ciało przełącza się na tak zwany „tryb ekonomiczny”. Jednak w większości przypadków głodówki nie da się utrzymać w dłuższej perspektywie, więc gdy tylko zaczniesz normalnie jeść po takiej diecie, organizm zacznie magazynować tłuszcz na „gorsze czasy”.
Czym jest oporność na leptynę?
Wszyscy znamy insulinooporność, w której komórki mają zmniejszoną zdolność reagowania na insulinę. Prowadzi to do braku równowagi między glukozą a insuliną, tj. poziom cukru we krwi wzrasta i zaczynamy rozwijać chorobę cywilizacyjną – cukrzycę. Proces ten jest znacznie bardziej złożony, odgrywa w nim dużą rolę trzustka, ale dla zobrazowania wystarczy ten uproszczony schemat.
W przypadku leptyny działa to na tej samej zasadzie. W przypadku oporności na leptynę organizm nie jest w stanie prawidłowo reagować na sygnały leptyny i nie odbiera prawidłowo sygnału „nie jedz, masz dość”, ale nadal odczuwamy wilczy głód, mimo że przyjęliśmy już wystarczającą ilość jedzenia. Zaczynamy opychać się cukrami prostymi i pokarmami bez wartości odżywczych… Cały ten mechanizm może niestety prowadzić do wspomnianej wcześniej cukrzycy.
Z powodu tego oporu mózg może odbierać sygnał, że nawet osoba otyła nie ma wystarczających zapasów tłuszczu. W związku z tym osoba ta ma tendencję do zwiększania ilości tkanki tłuszczowej, zwłaszcza w okolicy brzucha.
Co powoduje oporność na leptynę?
Oporność na leptynę jest powodowana przez nieodpowiednią żywność, głównie tę o wysokiej zawartości tłuszczu, cukru i soli – tak wygląda typowe menu w popularnej sieci fast food. Powszechnie uważa się jednak, że przyczyną jest obfite spożycie żywności przetworzonej przemysłowo.
Ale na koniec świetna wiadomość!
Na szczęście oporność na leptynę nie musi być stanem trwałym, można ją dość łatwo odwrócić. Przede wszystkim ważne jest, aby wyciąć z jadłospisu, albo chociaż maksymalnie ograniczyć przetworzoną żywność w diecie i powrócić do podstawowych produktów spożywczych (dobrej jakości mięso i ryby, ziemniaki, ryż, rośliny strączkowe, warzywa, orzechy), zacząć się ruszać, ograniczyć słodkie napoje i dobrze się wysypiać.
Jak to każdej wiosny, w internecie aż roi się od ofert dotyczących detoksykacji. Może nawet otrzymujesz je za pośrednictwem poczty elektronicznej lub prywatnych wiadomości na Facebooku.
Zanim kupisz produkty tego typu, zastanów się, jakie pozytywne korzyści może Ci to przynieść. W większości przypadków obietnicą jest oczyszczenie Cię z toksyn lub utrata wagi. Ale czy rzeczywiście tak jest? Czy przyniesie to oczekiwany efekt?
To hasło brzmi znajomo, prawda? Każdego roku tysiące ludzi fiksuje się na: „Tym razem na pewno mi się uda”. Planują wielkie zmiany, tworzą listy postanowień, kupują drogi sprzęt do ćwiczeń, pobierają aplikacje do liczenia kalorii i wypełniają lodówki zdrową żywnością. W pierwszych dniach stycznia ich zapał sięga zenitu. Codzienne treningi, skrupulatne planowanie posiłków, a na Instagramie lądują zdjęcia kolorowych sałatek i bidonów z wodą. Ale niestety, dla wielu ta historia kończy się zanim zdąży na dobre się rozpocząć.
Każdego roku sytuacja się powtarza. Po wigilijnej kolacji, ciasteczkach, mandarynkach zjadanych na kilogramy i innych naleweczkach od babci zaczynamy rozmyślać o „detoksie”. W głowie snujemy wizje diet sokowych, głodówek lub cudownych herbatek oczyszczających.
Jednak powiedzmy to sobie szczerze: detoks w formie, którą często sobie wyobrażamy, to nie żaden naukowo udowodniony cud. Nasz organizm posiada własne mechanizmy usuwania toksyn, a kluczem do dobrego samopoczucia jest raczej długofalowe podejście do zdrowego odżywiania.
czyli jak cieszyć się świętami bez przybierania na wadze.
Dla tych, którzy starają się schudnąć lub utrzymać wagę, święta Bożego Narodzenia są zwykle czasem zmartwień i niespokojnego oczekiwania na to, jak to wszystko będzie wyglądać. Te wszystkie odwiedziny, obiady u babci, serniczek u ciotki. Zgroza.
Wyobraźcie sobie rybi ring. W jednym narożniku stoi dumny, pomarańczowy gladiator – łosoś. Elegancki, znany na całym świecie, z opinią supergwiazdy zdrowej kuchni. W przeciwnym mamy skromnego, ale solidnego atletę– karpia. Trochę zapomniany poza okresem świąt, ale wciąż pełen uroku i potencjału. Kto wyjdzie zwycięzcą z tej kulinarnej potyczki?