Niesamowita przemiana Krzysztofa
Poprosiliśmy użytkowników z największym stażem, aby opowiedzieli nam o swojej drodze do lepszego siebie. Pierwszy odezwał się Krzysztof, któremu od razu oddajemy głos:
Witam wszystkich użytkowników Dine4Fit. Poproszono mnie o podzielenie się swoją historią przemiany, co też czynię w poniższych akapitach. Mam nadzieję że moja droga i błędy, które popełniłem, a doprowadziły mnie tu gdzie jestem dziś, pomogą i być może zainspirują chociaż jedną osobę. Więc do dzieła…
Wszystko rozpoczęło się rok temu, dokładnie 20 lipca 2021roku. Zawsze byłem dosyć aktywny, a pracując fizycznie zawsze uważałem się za osobę w miarę wysportowaną. Rok wcześniej pochowałem tatę, który zmarł na raka jelita grubego i widząc obraz choroby oraz spustoszenia, jakie ta choroba sieje, postanowiłem zmienić coś w swoim życiu. Zacząłem od wyeliminowania wszelkich używek, rzuciłem papierosy i odstawiłem alkohol. Myślałem, że to wystarczy. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to dopiero początek i że wszedłem na ścieżkę, która doprowadzi mnie do lepszego siebie.
Od początku 2021 roku, gdy stuknęło mi 41 wiosen , widok w lustrze zaczął wydawać się coraz bardziej obcy i wstydliwy (przy wzroście 190cm ważyłem 122kg). Przestałem poznawać siebie. Kurczę, wiecie jak to jest. Brzuch pojawił się jakby znikąd, a piersi zamiast klatki mężczyzny zaczynały coraz bardziej przypominać te damskie. Z każdym dniem z coraz większą obrzydliwością patrzyłem na siebie, a oglądanie na YouTube facetów bez koszulek zaczęło przyprawiać mnie o kompleksy.
I w końcu stało się. 20 lipca powiedziałem dość tej pokracznej sylwetce w lustrze i zagłębiłem się w temat diety. No dobrze, ale dieta to jedno, ale jak ją wspomóc? Biegać? Pływać? U mnie stanęło na treningu siłowym. Niestety ze względu na charakter pracy i mało wolnego czasu skupiłem się na treningach w domu, kupiłem pierwsze hantle, matę, jakieś gumy oporowe i uzbrojony w wiedzę wyszukana na różnych portalach rozpocząłem treningi.
No tak, ale trening to tylko jakieś 30% sukcesu, podstawą była dieta. Zrezygnowałem z czerwonego mięsa, które obecnie pojawia się już tylko od czasu do czasu, oraz produktów wysoko przetworzonych. Do diety weszło za to dużo warzyw, ryżu, kasz pełnoziarnistych makaronów ,drobiu i tłustych ryb. Pozostał mi tylko problem ile tego jeść. Ale co, miałem iść do dietetyka, który weźmie nie wiadomo jakie pieniądze i ułoży mi dietę, która nie będzie mi pasować? Przecież dieta ma być przyjemnością i stylem życia a nie męczarnią. Zaczęło się od ustalenia zapotrzebowania kalorycznego z pomocą Internetu. Znalazłem kalkulator i wyliczyłem dzienne zapotrzebowanie kalorii. Dla mnie, żeby chudnąć w tempie ok czterech kilogramów na miesiąc (można też więcej i szybciej ale czy zdrowo raczej nie, takie są też medyczne zalecenia zdrowej utraty wagi), żeby nie spalić zbyt dużo mięśni mój deficyt musiał być nieduży i wynosił 2820kcal.
No dobra, ale zastanawiałem się, jak to dalej ugryźć. Mam siedzieć jak głupi i szukać ile co ma kalorii, ile tłuszczu ,ile białka, węglowodanów i liczyć to na kartce? No i tu objawieniem stała się aplikacja Dine4Fit. Kurczę, nagle wszystko stało się takie proste! Parę kliknięć i dieta na cały dzień ułożona. Nie powiem że nie testowałem też innych aplikacji, ale szczerze powiem że ta jest dla mnie najbardziej intuicyjna i czytelna. No i w ten sposób apka jest ze mną już ponad 400 dni. W tym czasie ze 122 kilogramów doszedłem do 85, ponieważ zależało mi na tym, żeby spalić jak najwięcej tkanki tłuszczowej. Co drugi dzień robię ciężki trening FBW, a w dniach pomiędzy trening brzucha, codzienna aktywność na poziomie 10.000krokow. W tym czasie do wyposażenia dołączyła ławeczka treningowa i spora ilość obciążenia. Czy było ciężko? Nie będę ściemniał. Bardzo. Ale było to warte każdej sekundy wysiłku.
Najgorszym momentem podczas diety był tzw. efekt Plateau. Pojawia się najczęściej przy utracie 10% masy ciała. Tak też było w moim przypadku. Po utracie 12kg waga stanęła i mimo diety i ćwiczeń przez cztery tygodnie ani drgnęła. Pamiętajcie, żeby wtedy się nie poddawać, nie zniechęcać. Zacisnąłem zęby i dalej systematycznie robiłem swoje, aż w końcu cyferki na wadze znowu zaczęły spadać.
Czy po roku zaczyna mi się podobać to co widzę? Tak! Czy cały trud i pot wylany na treningu był tego warty? Znowu tak, bo każda jego kropla pozwoliła mi poprawić swoje zdrowie, samopoczucie i pewność siebie.
Są też skutki uboczne 🙂 Po prostu uzależniłem się od treningów, od zastrzyku endorfin i tego boskiego zmęczenia, gdy myślisz tylko o posiłku i łóżku.
Miesiąc temu rozpocząłem okres budowania masy mięśniowej. Cel: jakieś 110kg. Także tutaj dieta jest bardzo ważna, no i oczywiście niezastąpiony Dine4Fit, bo nie wystarczy jeść dużo. Teraz kalorie muszę podbijać tylko lekko, żeby znowu nie łapać niepotrzebnej tkanki tłuszczowej, a odpowiednia podaż białka umożliwi budowanie mięśni.
Czy osiągnę sukces? Oczywiście, że tak, bo trzeba wierzyć, trzeba być zmotywowanym i systematycznym. Innej drogi nie ma. Nie można iść na skróty, cokolwiek robicie: biegacie spacerujecie, pływacie – zawsze trzeba rzetelnie się przyłożyć a efekty przyjdą. Może nie za tydzień, nie za miesiąc, ale po pół roku zobaczycie różnicę i zaczniecie inaczej siebie postrzegać.
Walczcie o lepszych siebie, zdrowszych, silniejszych, szczuplejszych. Wytrwajcie, a trud się opłaci, ręczę za to. Życzę Wam, nie, życzę nam wszystkim samych sukcesów i zdrowia oraz wytrwałości! Pozdrawiam wszystkich serdecznie i pamiętajcie: najtrudniej zawsze zrobić pierwszy krok.
dine4fit.pl
Redakcja
www.dine4fit.pl
29.8.2022
dine4fit.pl
Ciekawe, Diety odchudzające, Jak się odchudzać?