Nie stresuj się i ćwicz! Rozwiązujmy problemy, nie stygmatyzujmy.
Czy możemy się obwiniać za dodatkowe kilogramy? Każdy z nas otrzymał dyspozycję bycia normalnym ze swoją wagą, bycia szczupłym lub posiadania dodatkowych kilogramów.
To, jak to potem się wszystko rozwija z biegiem czasu, jest splotem wielu czynników.
Gdy weźmiemy pod uwagę czynniki genetyczne, to na decyzję odnośnie rozmieszczenia tkanki tłuszczowej nie mamy większego wpływu. I tak jedni wstydzą się swoich wielkich tyłków, inni beczek z piwem, zwłaszcza gdy jest to nieodpowiednio komentowane przez otoczenie. Ale dziedziczymy też np. preferencje smakowe, zamiłowanie lub niechęć do ćwiczeń. Nowe odkrycia pokazują, że pochłaniamy więcej lub mniej energii ze spożywanych pokarmów ze względu na nasz różny mikrobiom jelitowy.
Ważne jest również odżywianie matki w czasie ciąży. Większa stabilność lub niestabilność psychiczna może być również wrodzona – a dodatkowe kilogramy wynikają w dużej mierze z czynników psychologicznych (np. przewlekły stres, problemy w relacjach partnerskich lub innych, zmęczenie itp.) Czy możemy winić kogoś za to, że rozwiązuje swoje problemy obgryzając paznokcie, bo nie przyciąga tak dużej uwagi jak dodatkowe kilogramy, które zyskujemy „rozwiązując” swoje psychologiczne problemy?
Kolejnym potężnym czynnikiem jest wpływ środowiska, zarówno bezpośredniego – wpływ rodziny, szkoły, jak i wpływ społeczeństwa. Mówimy tu o toksycznym środowisku obesogennym, które jednoznacznie sprzyja rozwojowi nadwagi i otyłości. Te zewnętrzne czynniki wpływają na każdego człowieka inaczej.
Otyłość ma wyraźną przyczynę tylko w trzech procentach przypadków, gdzie powstaje jako część niektórych rzadkich zespołów genetycznych, które są zwykle diagnozowane w dzieciństwie. W pozostałych 97% do dodatkowych kilogramów przyczynia się kombinacja wielu czynników, stąd określenie choroba wieloczynnikowa.
Nie stresuj się i ćwicz
Jeśli od wielu lat tkwimy w cyklu zmian, tracąc na wadze i przybierając na wadze, próbując dziesiątek diet i nie wierząc już w sukces, rady lekarza, rodziny, przyjaciół czy wrogów, by nie jeść tyle i więcej się ruszać, z większym prawdopodobieństwem wywołają uczucia oporu niż wsparcia. Zwłaszcza jeśli doświadczamy tych raniących wypowiedzi od wczesnego dzieciństwa. Wystarczą słowa taty, gdy dziecko otwiera lodówkę: „Znowu jesz, chcesz wyglądać jak mama? Nikt cię nie będzie lubił.” W szkole na zajęciach z w-f dzieci z dodatkowymi kilogramami są piętnowane – „nie chcemy grubego dziecka w drużynie”, w okresie dojrzewania chłopcy oglądają się za szczupłymi dziewczynami itd. Tak więc od dzieciństwa u osób z dodatkowymi kilogramami kształtuje się negatywne przekonanie, że tylko szczupła osoba może odnieść sukces, a otyłość kojarzy się z negatywnymi cechami, takimi jak lenistwo czy wygodnictwo.
Jak się czujemy u lekarza?
Eksperci uczą się obecnie patrzeć na problem otyłości jako coś więcej niż tylko osobistą winę i niekonsekwencję danej osoby. Otyłość nie jest spowodowana jedynie wyborami stylu życia. Ale lekarze powinni być bardziej wyedukowani w zakresie właściwej komunikacji z pacjentami. Nawet światowe badania wykazały, że niektórzy lekarze poświęcają mniej czasu otyłym pacjentom, ponieważ uważają, że dodatkowe kilogramy wynikają z niezdyscyplinowania ludzi. Mają dla nich mniejszy szacunek (więc doceniają ich bez pytania, czy się zgadzają) i mają mniejszą potrzebę pomagania im.
Zajmują się jedynie skutkami ich otyłości, czyli chorobami towarzyszącymi, ale nie istotą choroby – redukcją masy ciała. Mniej wysyłają ich na specjalistyczne badania, bo większą wagę przypisują otyłości jako przyczynie problemu niż innym możliwym czynnikom. Dalej, często nieproporcjonalnie straszą pacjentów konsekwencjami zdrowotnymi otyłości, co zwykle nie prowadzi do zwiększenia motywacji do podjęcia działań w kierunku walki z otyłością. Leczenie pacjentów otyłych jest dla nich większą stratą czasu niż leczenie pacjentów szczupłych.
Jeśli osoby z dodatkowymi kilogramami czują się dyskryminowane, może to przyczynić się do obniżenia samooceny, niepokoju, wzrostu poczucia winy lub pogorszenia relacji z własnym ciałem. Często skutkuje to gorszym stosunkiem do ćwiczeń, przez co ludzi jest trudniej do nich nakłonić. W skrajnych przypadkach, nieprzyjemne i krępujące doświadczenie u lekarza może prowadzić osoby z otyłością do unikania opieki medycznej.
Co by nam pomogło?
Lekarze zdecydowanie powinni poruszać z pacjentem temat otyłości, ale nie w sposób stygmatyzujący. Przede wszystkim powinni uzyskać zgodę od pacjenta, być może w ten sposób: „Czy to w porządku, jeśli porozmawiamy teraz o pani wadze?”.
Zapytać pacjenta, zanim zacznie ostro przybierać na wadze, ale nie straszyć chorobami. Powinni zmierzyć motywacyjną gotowość pacjenta do zmiany, pytając na przykład: „Jak bardzo przeszkadza Panu/Pani waga? Czy jest Pan/Pani gotowy/a coś z tym zrobić, czy teraz nie jest na to czas?”.
Jeśli pacjent się zgodzi, powinni wspólnie ustalić pierwsze konkretne kroki, które mają doprowadzić go do zmiany stylu życia, a kiedy będzie już pewien, że te cele cząstkowe zakończą się sukcesem – omówić pozostałe aspekty jak odżywianie, ćwiczenia czy zdrowie psychiczne.
Konieczne jest więc, aby lekarz szanował osoby z otyłością i prowadził z nimi empatyczną rozmowę, motywując je do zmiany i podkreślając ich mocne strony. A także wskazane jest stworzenie im komfortowych warunków, od większych krzeseł bez oparcia w poczekalni, przez szersze mankiety do pomiaru ciśnienia krwi, po większe łóżka i różne urządzenia pomiarowe w szpitalach.
Jak wpływają na nas media?
Dziennikarze są oceniani przez czytelników i dlatego muszą robić wszystko, aby ich przyciągnąć. Jest dla nas jasne, że tutaj działa zasada podaży/popytu i że większą klikalność mają sensacyjne nagłówki, zweryfikowana informacja nie jest najważniejsza.
Co by nam pomogło?
Gdyby informacje w mediach były oparte na naukowo uzasadnionych dowodach i delikatnie zachęcały nas do powolnych, przyrostowych zmian pomagających w redukcji wagi zamiast trzymania się bezsensownych diet.
Artykuły powinny mieć zdjęcia sympatycznie wyglądających osób z dodatkowymi kilogramami w normalnych sytuacjach życiowych, a nie zwykłe – dehumanizujące zdjęcia nieatrakcyjnych otyłych ludzi w bezczynności (oglądanie telewizji) otoczonych mnogością jedzenia pełnego tłuszczów i cukrów.
Niewiele osób wie, że istnieje baza zdjęć, z której można korzystać za darmo. Została ona zainicjowana przez ECPO (European Coalition for Patients with Obesity), gdzie w sesji zdjęciowej uczestniczyło wiele krajów. Tam też powstała inicjatywa People first, która sprzeciwia się etykietowaniu i stara się upowszechnić zwrot „człowiek z nadwagą” w miejsce „osoby otyłej”.
A co z bliskimi?
Dyrektywne rady typu „zrób coś ze sobą, wyglądasz okropnie, znowu się obżerasz, nie starasz się nic zrobić ze swoją wagą!” z pewnością nie będą wspierać osoby w redukcji wagi.
Raczej zdania typu: „Hanka, martwię się o Twoje zdrowie, bo ostatnio za dużo jesz i przytyłaś” lub „Bardzo Cię lubię i martwię się Twoimi dusznościami i nadciśnieniem, czy możemy o tym porozmawiać, chciała bym Ci pomóc”.
Powinniśmy raczej rozmawiać z tą osobą o negatywnych konsekwencjach jej zachowania, a nie o tym, jak wygląda. Wyrażać zainteresowanie i troskę w sposób empatyczny. Nie kłaść nacisku na liczbę na wadze, na kształt sylwetki, ale pomóc w zachowaniu, myślach i emocjach, które prowadzą do dodatkowych kilogramów.
Co by nam pomogło – jak poprosić o wsparcie ze strony otoczenia
Jeśli denerwują Cię komentarze innych i udajesz, że nic się nie dzieje, buduje się w Tobie napięcie i często po prostu ulżysz sobie jedzeniem. Uspokojenie jest tylko chwilowe i problem dodatkowych kilogramów rośnie. Spróbuj zastosować tzw. komunikację bez przemocy i zachowania asertywne.
Postępuj w następujący sposób:
- Opisz sytuację bez oceniania (jeśli nie oceniasz, nie jesteś oceniany), „Kiedy wielokrotnie powtarzasz mi, że powinnam schudnąć, to wiem, że na pewno chcesz dobrze, ale to mi nie pomaga”.
- Wyraź uczucia, które wywołują w Tobie słowa drugiej osoby (jeśli druga osoba Cię lubi, nie chce wywoływać tych nieprzyjemnych uczuć): „Czuję żal i złość, że nie mogę tego zrobić”.
- Powiedz konkretnie, co by Ci w tej chwili pomogło: „Bardzo by mi pomogło, gdybyś wieczorem po powrocie z pracy poszedł ze mną na półgodzinny spacer. Zrobisz to ze mną? Byłabym naprawdę wdzięczna.”
Co na zakończenie?
Dodatkowe kilogramy wynikają z genetyki, różnych podatności na inne wpływy, które ułatwiają otyłość, oraz siły naszej ekspozycji na te wpływy. To tutaj społeczeństwo powinno ciężko pracować, aby ułatwić ludziom zdrowsze życie.
Jeśli w najbliższym czasie tak się nie stanie, sami ludzie powinni pracować nad tym, aby nie być ofiarami swoich genów, wychowania rodziców, uwarunkowanych nawyków, wpływów środowiskowych i nie podlegali stygmatyzacji.
Nigdy nie jest za późno, aby zacząć zmieniać swój styl życia i być aktywnym twórcą swojego nowego życia, w razie potrzeby w towarzystwie fachowego eksperta. Osoba ta powinna empatycznie pracować z osobą odchudzającą się, być prawdziwym wsparciem i zajmować się nie tylko dietą, ale i psychiką.
Celem nie powinno być tylko schudnięcie czy uzyskanie sprawnego ciała, ale spełnienie życiowych wartości. A główną wartością w odniesieniu do ciała może być właśnie w pełni sprawne ciało, które pozwala Ci doświadczać codziennych przyjemności życia, takich jak spacer po lesie czy wspinaczka na górę lub zamek w weekend z rodziną. Nie odłożysz życia na później, dopóki nie schudniesz. Ciało pełne energii pozwoli Ci żyć pełnią życia już teraz i docenisz je niezależnie od tego, czy spełnia ideał wykreowany przez współczesne społeczeństwo.
Autorka: dr Iva Malkova, od ponad 30 lat zajmuje się problemami otyłości
foto: STOB a www.eurobesity.org
dine4fit.pl
Redakcja
www.dine4fit.pl
23.2.2023
dine4fit.pl
Ciekawe, Jak się odchudzać?