Kasia: Dzięki Dine4Fit uczę się, jak nawet najbardziej „babcine” obiady zamieniać w zbilansowane posiłki.
Kiedy dostałam możliwość napisania mojej historii na blogu Dine4Fit, po raz pierwszy zastanawiałam się, czy rzeczywiście mogę napisać coś takiego.
Czy nie będzie to po prostu „nijaka” historia, która będzie pasować do tysięcy innych. Dopóki nie zdałam sobie sprawy, że tak naprawdę nie ma znaczenia, że będzie nijaka i że będzie pasować do innych. W rzeczywistości oznacza to, że wśród nas jest już wielu ludzi, którzy wzięli odpowiedzialność za swoje życie i zaczęli nad sobą pracować. I wierzę, że będzie nas jeszcze więcej.
Stosunkowo wcześnie przeszłam od nadwagi do otyłości. Byłam w szkole podstawowej. Chyba nie jest tajemnicą, że dzieci nie tyją same z siebie, ale jest to głównie spowodowane nawykami żywieniowymi i ćwiczeniami przekazywanymi przez rodziców i osoby z ich otoczenia. Nie obwiniam mojej rodziny, sytuacja była jaka była, a moja mama poradziła sobie z nią najlepiej jak potrafiła. Za swoje pieniądze nie kupowałam przekąsek, a jeśli już, to na pewno nie były to jabłka i kefir.
W liceum było ciężko, gdy miałam zajęcia obok bufetu z pączkami, kiełbaskami w cieście francuskim itp. Dodaj do tego nastoletnie życie nocne. I voilà – kończąc szkołę średnią masz 95 kilo i tak wypuszczasz się w dorosły świat. I utrzymujesz te głupie nawyki przez kolejne 5-6 lat! Stołówka obok sali lekcyjnej zamieniła się w sklep ze słodyczami obok biura, potem miałam biuro tuż nad sklepem ze słodyczami na dokładkę, a potem to już siup i miałam stówkę na wadze.
Ale miałam swoje szczęście w nieszczęściu. W oczekiwaniu na dziecko założyłam sobie biuro w domu. I tak już potem zostało. Były dwa pozytywy – uwolniłam się od ciągłego kontaktu ze słodyczami i postanowiłam uporać się z nieszczęśliwymi myślami biegając. Myśl o tym, jak potoczyłyby się moje losy, gdybym została w pracy nad tą cukiernią, przeraża mnie. Kiedy to piszę, właśnie zdałam sobie sprawę, jak wspaniale, że mieszkam na wsi, gdzie nie mamy nawet małego sklepiku, do którego mogłabym pobiec po coś na „pocieszenie” i tak naprawdę pozostaje mi tylko bieganie między polami.
Może dlatego był to mój JEDYNY POCZĄTEK, ponieważ tak naprawdę wcale nie chodziło o utratę wagi. A to, że w tej chwili w ogóle nie biegam, nie traktuję jako tego, że czegoś nie dałam rady. Odbieram to tak, że po prostu spotkałam po drodze coś innego, ale nadal idę do przodu. Tylko może za każdym razem trochę inaczej. Dzięki informacjom, których nauczyłam się po drodze, jestem w stanie dostosować swoje życie do aktualnych potrzeb i uczuć bez konieczności zaczynania od początku.
Dine4Fit stało się częścią mojego życia niemal równocześnie z bieganiem. Bo pojawiło się to uczucie, gdy biegłam rano do domu, że nie chcę jeść tylko bułki z szynką i pić kakao. Celowo piszę częścią życia, bo nigdy nie myślałam o apce jako o narzędziu do odchudzania, do użytku na pewnym etapie, na chwilę.
Wiedziałem, że dzięki niej mogę nauczyć się znacznie więcej. I tak się stało.
Na moim instagramie @ta.kaca.zhubne można zobaczyć, jak „normalne” jest gotowanie dla całej rodziny, która nie ma entuzjazmu dla żadnego fitnessu/diety/zdrowego jedzenia. Dzięki Dine4Fit uczę się, jak nawet najbardziej popularne klasyki zamienić w zbilansowany posiłek, który chcę przygotowywać do końca życia. Wystarczająco dużo, aby było smaczne dla mnie (i mojej rodziny, oczywiście), a jednocześnie wystarczająco pokrywało moje potrzeby energetyczne jako aktywnej osoby, świadomej mamy, kochającej żony.. Nie „działa” to przy każdym posiłku, ale przynajmniej wiem, dlaczego tak jest, czego brakuje w danym posiłku i nad czym należy popracować przy kolejnych posiłkach. Co najważniejsze, teraz wiem, że nie ma czegoś takiego jak niezdrowe jedzenie, są tylko niezdrowe ilości.
Po prostu odżywiam się w sposób zrównoważony i wystarczający, aby utrzymać energię, wykonuję różne rodzaje ćwiczeń cardio, aby utrzymać serce w zdrowiu, oraz trening siłowy, aby (oprócz innych korzyści) ładnie wyglądać.
W ten sposób moja filozofia z odrobiną dyscypliny ruchu i samokształcenia w zakresie odżywiania, zdrowia psychicznego i innych przyjemności doprowadziła mnie do mojej obecnej wagi bez nadmiernego wysiłku, ale co ważniejsze, do zupełnie innego sposobu myślenia i życia!
Z perspektywy czasu jestem wdzięczna za to, że byłam otyła. Dzięki temu nauczyłam się, że jedzenie to nie tylko jedzenie, a bycie szczupłą nie oznacza automatycznie, że będę zdrowa i aktywna przez długi czas. Jakość ma znaczenie i jestem wdzięczna, że mogę to teraz przekazać mojej córce.
Jako dodatkowe zakończenie mojej historii, chciałbym bardzo podziękować za opinie, które otrzymałam od mojej społeczności sąsiedzkiej i internetowej. Poznałam wielu wspaniałych ludzi, których życia nieświadomie/nieumyślnie dotknęłam lub oni dotknęli mojego: „Dziękuję, powodujesz, że idę dalej i naprawdę to doceniam”.
Ale szczerze mówiąc, najbardziej dumna jestem z pobrania i skonfigurowania Dine4Fit dla mojej mamy. To znaczy, z niej jestem szczególnie dumna. Musiała przez to przebrnąć. Z lekko rozdrażnionej, bardzo zajętej, nieaktywnej, mdłej i ciężkiej kobiety zmieniła się w 30 kg lżejszą, uśmiechniętą i elegancką babcię, która gania moją córkę po ogrodzie. Nie wyobrażałam sobie tego dwa lata temu. I powiem wam, że to bezcenny widok.
To po prostu proces. To jest życie. Stawiaj małe kroki z wielką miłością.
foto: archiwum Autorki
Chcesz zmienić siebie i swoje życie? Przyda Ci się to:
1. Kalkulator kalorii
2. Aplikacja Dine4Fit
3. Jak używać Dine4Fit?
4. Grupa wsparcia
dine4fit.pl
Redakcja
www.dine4fit.pl
7.11.2023
dine4fit.pl
Ciekawe, Różne