Żegnaj, otyłości! Zostawiam cię dla wymarzonej sylwetki
Wiadomo, że przy odchudzaniu szukamy często porady fachowca od dietetyki, czy fitnessu. Ale czasem zdarza się ktoś, kto jest tak wkręcony w zrównoważone odżywianie, że jest w stanie udzielać porad równie dobrze co ci eksperci.
Jak na przykład Karel Švejda, użytkownik naszej apki w macierzystej wersji. Sympatyczny facet, który zaczął się zastanawiać nad swoim sposobem jedzenia bo postanowił schudnąć. Dziś sam cierpliwie odpowiada na pytania początkujących i motywuje innych swoimi wpisami dzień po dniu.
Napisał nam też klika słów na temat swojej drogi.
Poznaj Karela Švejdę i jego historię
Jedzenie sposobem na niższą wagę? Czy to możliwe? Jak ktoś może w ogóle tak mówić? Zobaczmy.
Trochę o mnie: Od dzieciństwa miałem problemy z wagą, tylko jakby z innej strony. Do czasu rozpoczęcia zasadniczej służby wojskowej nie przekroczyłem wagi 62 kg. Po prostu chudy facet, który mógł jeść tyle, ile chciał, a mimo to nie przybierał na wadze. Dlaczego? Trudno powiedzieć, nie byłem wyjątkowo aktywny, w końcu we wczesnym dzieciństwie wszelkie sporty były mi zakazane ze względów zdrowotnych. Nawet wychowanie fizyczne ograniczało się do rozgrzewki, więc w domu musiałem dwa razy dziennie ćwiczyć bardzo niepopularny zestaw ćwiczeń rehabilitacyjnych. Mogłem tylko jeździć na rowerze, ale w tym okresie jazda nie była dla mnie taka ważna.
- Służba wojskowa wyglądała z punktu widzenia wagi następująco: waga wyjściowa 62 kg, po miesiącu 58 kg, na koniec
78 kg, Tak więc z wojska wróciłem z w miarę optymalną wagą. Cóż, nic nie trwa wiecznie.
Gdzieś w 2001 r. rozpoczął się okres przyrostu wagi. Dlaczego? Ślub? Rodzina i osiadły tryb życia? Przeżeranie się? Tak, często się o tym mówi, ale tak naprawdę nie o to chodziło. Inne opcje? Zacząłem pracować na okrągło, cała moja regularność (już przedtem zła) poszła w zapomnienie. Czasem człowiek się nie zatrzyma, nawet nie pomyśli o jedzeniu, innym razem większość zmiany w pracy była spokojna, nocne zmiany w weekendy, kiedy praktycznie tylko kontrolowałem ruch (pracuję przy automatach). W krótkim czasie miałem już dużo na plusie. No i co z tego? Chłopa musi być dużo.
136 kg nigdy więcej
Niestety, jak to bywa, nie skończyło się na liczbie dwucyfrowej. Jak większość ludzi, próbowałem walczyć z nadwagą za pomocą „gwarantowanych porad”. Więc przerobiłem kilka okresów:
- „tłuszczożerne” zupy i diety rozdzielne,
- „fale węglowodanowe” (a raczej ich parodia – 244 g piersi z indyka lub kurczaka i 100, 200, 300 g gotowanego ryżu, posiłek na cały dzień, pierwotnie miało tam być jeszcze coś małego na śniadanie, ale wyeliminowałam to, żeby szybciej schudnąć)
- dieta mleczna, masakra, którą pewnie wiele osób zna (no cóż, ok. 6 tygodni)
- jedz tylko wtedy, kiedy jesteś głodny, kiedy twoje ciało ci to powie (tak, przykładowo mówiło mi to w południe, a ja jak odkurzacz zasysałem wszystko, co miałem w polu widzenia)
- próbowałem też self-coachingu – dwa razy (niestety potraktowałam to jako dietę, nie jako zmianę, ale to były pierwsze próby przejścia na redukcję z rozumem).
Chociaż straciłem około 50 kg w sumie w tych okresach, wciąż szedłem w górę w wadze i skończyło się jako ogromny nieruchoma (i zrzędliwa) 136 kg piłka pełna wymówek. Przez kilka lat dręczyły mnie przeciążone dyski – leżenie po pracy i odpoczynek, ostrzeżenia, że zaraz pękną, nie działały. Nie mam po kim być chudy (zwykła wymówka).
W 2018 roku moja żona dostała od przyjaciół na urodziny pobyt wellness w górach. Zabrała ze sobą swoją przyjaciółkę, nie mnie. Kiedy razem z moim przyjacielem odbieraliśmy nasze drogie połówki po imprezie, pomyśleliśmy, że zrobimy sobie wycieczkę do szpitala dziecięcego, w którym kiedyś spędziłem dużo czasu. Wejście pod niewielką górę było dla mnie niemal nadludzkim zadaniem. Byłem wściekły, zdruzgotany, zirytowany, do tego dobijał mnie ból pleców. Jakoś w tym momencie dotarło do mnie, że tak dalej być nie może. Stało dla mnie jasne, dlaczego nie pojechaliśmy razem do tego wellness, dlaczego od dawna nigdzie razem nie wyjeżdżaliśmy. I stało się też dla mnie jasne, że muszę coś ze sobą zrobić
Okres redukcji
Zaczynam wstawać rano z żoną, jemy śniadanie, staramy się jeść w miarę regularnie. Pierwsza wizyta na siłowni w listopadzie, kto pyta nie błądzi, może ktoś pomoże? Szczególnie z plecami. Tak, znalazł się MIlan i zacząłem pracować nad moimi plecami i ogólną mobilnością. W grudniu, moja żona i ja obchodzimy naszą osiemnastą rocznicę w zamku w Loučeň. Ważę około 128 kg, ale czuję się znacznie lepiej, a moja lepsza połowa cieszy się, że możemy razem spacerować po parku zamkowym i że tym razem nie narzekam, że nie mogę już chodzić.
Lato 2019 r.
Nadal chodzę ćwiczyć, po długim okresie pracy głównie na bloczkach i rozciąganiu, powoli już nawet nie odczuwam bólu pleców. Ważę 121 kg, to nadal sporo, ale w żaden sposób mnie to nie ogranicza, nie garbię się, nie biorę leków przeciwbólowych. Tylko ciągle nie chce mi się zaprzątać głowy przygotowywaniem i pilnowaniem jedzenia. Pod koniec roku waga się nie rusza, pojawia się lekka demotywacja, ale i tak jestem w najlepszej formie od kilku lat.
styczeń 2020 r.
Przytyłem 2 kg przez święta, więc nic wielkiego. Do kwietnia waga ani drgnie, następuje covidovy lockdown – siedzimy w domu, nie mamy gdzie ćwiczyć, żona pracuje jako ekspedientka, więc ja gotuję w domu. A kiedy gotuję dla dzieci, to oczywiście też jem. Co dziwne, waga nie rośnie.
Pod koniec kwietnia znajoma poprosiła mnie o pomoc. Pobrała Dine4Fit i potrzebowała trochę wyjaśnień na temat jej funkcjonowania. W końcu już kiedyś coś takiego robiłem dzięki self-coachingowi, więc pomyślałem, że jej pomogę. Ściągnąłem aplikację, żeby wiedzieć, jak to faktycznie wygląda. A jak już pobrałem, do sobie pomyślałem, że popróbuję ją jakiś czas, może uda mi się trochę schudnąć.
Aplikacja Dine4Fit
Tak więc 24.4.2020 zaczynam z aplikacją Dine4Fit – waga startowa 123 kg. Natrafiam na grupę na FB.
To była najlepsza rzecz, jaka mogła mi się przytrafić. Oczywiście, jak wielu na początku dostałem po uszach, bo nie doceniłem zapisywania aktywności. Więc ustawiam aplikację poprawnie i zobaczymy.
W ten sposób rozpoczyna się okres studiowania postów bardziej doświadczonych. Jest ich bardzo dużo. Ale jakoś nie wystarcza mi to, że się odchudzam. Już wiem, że schudnę bez głodzenia się. Ale że będę chudł też przy i tak dla mnie wysokim spożyciu, to mi się po prostu nie mieściło w głowie. Wielu z resztą tak ma.
Skracając:
- trzy lata redukcji, 47-48 kg w dół.
- 18 miesięcy przed DIne4Fit minus 13 kg
- 18 miesięcy z Dine4Fit minus 34 do 35 kg (bez głodówek, bez zakazów).
Dine4Fit nie mówi mi, co mam jeść, nie zabrania mi żadnego jedzenia, nie zmusza mnie do okrawania produktów, aby zmieściły się w kółeczkach, jak wielu błędnie uważa. Są one dla mnie narzędziem, pokazują mi ile czego przyjmuję, uczą mnie lepiej łączyć pokarmy, wybierać bardziej odpowiednie zamienniki, nauczyły mnie, że naprawdę nie muszę się odchudzać jakąś ogólną ekstremalną dietą. W końcu moje normalne spożycie redukcyjne wynosiło około 10 000 kJ (około 2400 kcal).
Regularnie jem obiady w pracy, zjem obiad w restauracji. Nie ma takiej potrawy, której nie mógłbym spokojnie zjeść. Nie mam wyrzutów, jeśli zjadłem raz na jakiś czas coś, co może nie jest najlepszym jedzeniem.
Cóż, mogę śmiało powiedzieć, że naprawdę „wyjadłem” sobie drogę do mojej obecnej figury, bo dieta to po prostu podstawa.
Dzięki Dine4Fit i ich grupie wiele się nauczyłem, nie wszystko kręci się wokół jedzenie w ramach 24 godzin. Te 18 miesięcy dało mi o wiele więcej niż tylko utratę wagi. Dzięki radom Markéty, Miluški, Sashy, Honzy i innych zacząłem bardziej dbać o swoje odżywianie, nie wystarczyło wiedzieć czego nie jeść, chciałam wiedzieć dlaczego. I wciąż się uczę. Dzięki naszym biegaczkom i biegaczom odkryłem wirtualne wyzwania, zacząłem chodzić, trochę biegać, po latach nawet dosiadłem roweru i nie idzie mi najgorzej.
Przy okazji chciałbym podziękować Dine4Fit oraz grupie za ogromną pomoc w mojej podróży do bycia lepszym sobą. Sashy, Markecie, Milusce, Honzie i wielu innym za ich wkład z poradami dla innych. Oczywiście wielkie podziękowania kieruję również do wszystkich, którzy dzielą się swoimi sukcesami i motywują innych.
Karel Švejda
Też planujesz wziąć się za siebie? To może Ci się przydać:
dine4fit.pl
Redakcja
www.dine4fit.pl
10.1.2022
dine4fit.pl
Ciekawe, Diety odchudzające, Różne