Odchudzanie nie idzie wystarczająco szybko?
Wiele osób na początku roku rozpoczyna odchudzanie lub zmianę stylu życia. Po kilku pierwszych tygodniach jednak początkowy entuzjazm zamienia się w rozterki, czy postępy są wystarczające i czy to ma sens, czy może powinniśmy zrobić to inaczej.
Co zrobić, gdy czujemy, że nie chudniemy „wystarczająco szybko”?
To, że nie zobaczymy istotnych zmian po tygodniu czy dwóch od zmiany sposobu odżywiania czy ilości jedzenia, jeszcze nic nie znaczy. Ale gdy przez kilka tygodni nic się nie dzieje na wadze, przyczyn może być kilka. Jeśli rzeczywiście wszystko jest niezmienne od 2 lub 3 miesięcy, to warto przyjrzeć się ustawieniom w aplikacji Dine4Fit. Problem może polegać na tym, że nie ma z czego schudnąć, albo ustawienia spożycia i poszczególnych składników odżywczych są nieodpowiednie.
Na przykład spożycie może być ustawione zbyt wysoko, być może dlatego, że ktoś przecenia ilość energii, którą zużywa w ciągu dnia. Swoją drogą jest to zupełnie normalne i powszechne, ludzie z reguły dość mocno zawyżają swoje wydatki i zaniżają spożycie, chyba że naprawdę dokładnie uczciwie wszystko zważą. Krótko mówiąc, czują, że jedzą mniej niż w rzeczywistości.
Nie doceniamy ilości składników na talerzu, jeśli nie zważyliśmy lub nie odmierzyliśmy wszystkiego dokładnie. Z drugiej strony mamy poczucie, że ten trening czy nawet ten spacer z psem był przecież świetną aktywnością. To trwało godzinę! Musieliśmy spalić mnóstwo kalorii! A to nie jest do końca prawda. Dodatkowo, gdy żyjemy w przekonaniu, jak bardzo jesteśmy aktywni, bo ćwiczymy przez godzinę kilka razy w tygodniu, ale zapominamy, że pozostałe 23 godziny w danym dniu to głównie siedzenie i leżenie, nie wydatkujemy tyle energii w ciągu dnia, ile nam się wydaje.
Albo jest inny powszechny problem: Wręcz przeciwnie, przyjmowanie kalorii może być ustawione zbyt nisko. I zanim ktoś zacznie mi wciskać, że w deficycie energetycznym (gdy przyjmuję mniej energii niż wydatkuję w ciągu dnia) trzeba schudnąć, bo przecież fizyka obowiązuje uniwersalnie: Więc tak, w deficycie energetycznym będziemy chudnąć. Pytanie jednak, jak konsekwentnie ten deficyt jest utrzymywany. Dla większości osób nadmierny deficyt oznacza, że przez kilka dni utrzymują bardzo zaniżone spożycie, ale potem „nadrabiają” to w weekend, jednego wieczoru, podjadając tu i tam, czego oczywiście nie zapisują do apki, czy tylko „zaglądają do lodówki”. I tak dalej.
W ten sposób ten deficyt kasują. Dlatego nie należy ustalać zbyt niskiego spożycia w nadziei, że lepiej i szybciej schudnę. Większość ludzi nie może go utrzymać i rekompensuje to sobie rzeczonym podjadaniem, z którego nie zdają sobie sprawy.
Problem może być to także nawet bez nadmiernego deficytu (czyli zbyt nisko ustalone przyjęcie) nawet w drobnych rzeczach, które się nie zapisuje. Łyżka tego czy tamtego, kęs, napój, których nie zapisujemy, nie ważymy i nie szacujemy. W tym momencie to, co myślimy, że jemy, a co faktycznie spożywamy, może się dość istotnie zmienić.
- Najczęściej zapominamy o rozliczeniu drobnych rzeczy, jak zlizywanie łyżki masła orzechowego, „kapanie” oleju na patelnię, ilość ketchupu czy dressingu dodawanego prosto z butelki.
I wreszcie, o ile nie ma jakiejś większej nadwagi, a mówimy o kosmetycznych kilogramach, wszystko można ustawić prawidłowo, przestrzegać uczciwie i konsekwentnie, z aktywnością fizyczną w odpowiedniej ilości i odpowiedniej formie – i kilogramy nie mają znaczenia. Tylko że dzieje się coś innego: Zmienia się skład ciała, zmieniają się centymetry (w wyniku tej zmiany składu ciała), mamy więcej energii, lepszą skórę, włosy, paznokcie, więcej energii… To wszystko są znaki, że robimy to dobrze, nawet jeśli liczba na wadze się nie zmienia.
Dlatego bądźmy więc cierpliwi. Nie ustalajmy celowo bardzo niskiego spożycia w przekonaniu, że pomoże nam to szybciej schudnąć. Nie przeceniajmy tego, jak wiele ruchu mamy w ciągu dnia. Bądźmy szczerzy i konsekwentni. Jeśli czegoś nie zapiszemy, to tylko oszukujemy samych siebie. Jeśli czegoś nie zważymy, tylko oszacujemy, zwłaszcza na początku, to naprawdę damy się ponieść. Mierzmy się. Róbmy zdjęcia. Waga to ostatnia rzecz.
Autorka: Saša Rohlíková, dietetyczka
foto: cz.depositphotos.com
dine4fit.pl
Redakcja
www.dine4fit.pl
9.2.2023
dine4fit.pl
Ciekawe, Jak się odchudzać?, Różne