Droga do zdrowia
i dobrego samopoczucia
App store rating

Droga do zdrowia
i dobrego samopoczucia

Jan: Od stutrzydziesto kilogramowego grubasa do maratończyka

Poznajcie kolejną niesamowitą historię determinacji i silnej woli z opisaną w jednej z naszych grup.

Sympatycznego Janka obserwujemy od lata 2019 roku, kiedy dołączył do nas i zaczął dzielić się swoimi doświadczeniami z innymi członkami, opisując postępy czy dając fajne wskazówki dotyczące wycieczek i aktywności fizycznej.

Na początku swojej transformacji powiedział, że próbował przebiec 2 km i prawie umarł, ale dziś lubi biegać. My mu dziękujemy za chęć opisania tego wszystkiego dla Was:

Choć nie mam predyspozycji do sportu, to lubię się ruszać. Zawsze ciężko pracuję, aby być co najmniej przeciętnym. Uwielbiam imprezy wytrzymałościowe i do trzydziestego piątego roku życia przejeżdżałem 15 000 km rocznie na rowerze szosowym (mój osobisty najlepszy wynik to 420 km dziennie).

  • Potem dopadła mnie operacja kręgosłupa, a ja przykułem się na dwadzieścia długich lat do kanapy i przybierałem na wadze osiągając 125 kg, jedząc co tylko było pod ręką, a co gorsza zapijając to wszystko piwem.

Z racji mojej pracy spędziłem wiele lat za granicą: w Ameryce odkryłem magię fast foodów, w Turcji mocną kawę, w Chinach wino ryżowe i nauczyłem się palić. Do tego doszedł spory stres związany z pracą, rekompensowany dużą ilością jedzenia, lenistwem i postępującym pogorszeniem zdrowia. Aż pewnego dnia waga wskazała 132 kg. Czy to mnie przeraziło? Nie. Nie obchodziło mnie to.

Zmiana zaczęła się subtelnie. Kolega z pracy opowiadał mi o ojcu, który zachowywał regularne posty, czasem nawet przez tydzień. Uznałem to za bzdurę. Wyzwał mnie, mówiąc, że ja nie wytrzymam jednego dnia bez jedzenia. To mnie naprawdę wkurzyło i nawet sprowokowało do zakładu. Wytrzymałem trzy dni bez jedzenia i wygrałem zakład. A potem, bez znajomości tematu, zakończyłem te post plackami ziemniaczanymi i stekiem oraz sałatką ziemniaczaną. Po prostu głupek.

Ale 5 kg w dół. Pewnie, że nie tłuszczu, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam. Dzięki temu postanowiłem wewnętrznie, że będę po prostu chudł. I tak zaczęła się moja era intermittent fasting – okienka na jedzenie między 10 a 6. Zupełnie mi to nie odpowiadało. Samo niejedzenie śniadania rano było dla mnie czymś pomiędzy wyrafinowaną torturą a głodówką. Naprawdę nie mogłem tego robić, a na pewno byłoby to niewykonalne na dłuższą metę.

  • Ale zacząłem też chodzić. Nie było nic innego, co mógłbym robić przy mojej wadze w tamtym czasie.

Ponieważ wszystkim mówiłem, że właśnie zacząłem się odchudzać, parę osób poleciło mi apkę Dine4Fit. Zaryzykowałem. Wprowadziłem do niej swoje dane i nie przejmowałem się niczym innym innym. I to po prostu zadziałało. Czterdzieści kilogramów w dół w dziesięć miesięcy.

Znowu wyciągnąłem rower, tym razem górski, i spróbowałem też biegania. Po prostu lubię cardio bardziej niż siłownię. Pierwszy bieg od chyba stu lat miał jasny cel – przebiec dwa kilometry z rzędu i przeżyć. Udało się, ale wcale mi się to nie podobało. Przez kolejne dwa miesiące nie znalazłem więc motywacji do biegania i dalej jeździłem na rowerze.

I kontynuowałem swoją przygodę: Kupiłem smartwatch. Mnóstwo funkcji, plus aplikacja, która jest jak lustro i mówi Ci wiele o Twojej kondycji. Byłem dość zirytowany, że to takie straszne, więc powoli wracałem do biegania. Na początku bez ładu i składu truchtałem wokół komina, aż odkryłem plany treningowe w aplikacji. Wybrałem sobie jakiś na 5 km z celem ukończenia go. To wszystko, czego się spodziewałem. Ale potem to jakoś samo tak wyszło, że tego biegu nie ukończyłem.

Z czasem jednak dystanse się wydłużały, nogi przestały wariować i dało się oddychać. Kondycja zaczęła wracać. Po dwóch latach przebiegłem swój pierwszy półmaraton, a potem wiele kolejnych. Aż do zeszłego roku maksymalnym dystansem, jaki mogłem pokonać, było pełne trzydzieści kilometrów. Zacząłem myśleć o maratonie. W tym momencie zrozumiałem, że postradałem zmysły, ale mimo to zacząłem trenować. Szesnaście tygodni ciężkiej pracy w każdą pogodę. Zrobiłem z tego postanowienie noworoczne, a mój „D-day” nadszedł 27 kwietnia.

I udało mi się. Pogoda była dobra, 15 stopni i częściowo pochmurno. Zaparkowałem samochód przy ścieżce rowerowej i postanowiłem przebiec siedem sześciokilometrowych pętli. W bagażniku miałem przekąski, żeby po każdym obwodzie mieć napój, banana i żel. Byłem dość zdenerwowany i jakby nie wierzyłem, że mi się uda. Ustawiłem zegarek i ruszyłem na pierwsze kilka metrów. Powiedziałbym, że pierwsze dwadzieścia km przeszło jak woda, nie męcząc mnie szczególnie. Ale potem przyszedł pierwszy kryzys. Prawie miałem ochotę się poddać. Do dalszego działania motywowały mnie wspomnienia treningów w śniegu, w deszczu i pokonywanie tego uczucia, gdy czasem nie chciało mi się wyjść.

Nagle obok mnie pojawił się kolega, który wspierał mnie przez kilka kilometrów. Zmęczenie zniknęło jak magia, a ja poznałem z pierwszej ręki, co to znaczy, że w maratonie liczy się tylko głowa. Mój kolega zostawił mnie na trzydziestym kilometrze, a ja juz wiedziałem, że resztę dobiegnę bez problemu. Podniosłem tempo. To była euforia i uczucie, które mają tylko grubi ludzie po transformacji.

dine4fit.pl

Redakcja
www.dine4fit.pl

11.5.2023 dine4fit.pl Ciekawe, Jak się odchudzać?, Korzystanie z Dine4Fit

Z archiwum

Czy podczas odchudzania musimy być głodni?

Czasem mówi się, że bez głodówki to się nie uda. Jeśli chcemy schudnąć, zaczynamy jeść mniej, a więc musimy być głodni. Ale czy to prawda?

A jeśli tak, to czy można coś z tym zrobić?

Kontynuuj czytanie 24.3.2022

Powiązane artykuły

Moja droga z Dine4Fit, czyli od nadwagi do pin-up girl.

Aplikację Dine4Fit po raz pierwszy pobrałam na telefon w 2012 roku, kiedy mój chłopak (obecnie mąż) wyjechał służbowo do Szwecji, a ja postanowiłam na dobre zmienić swoje „ciało”.

Ale zacznijmy od początku.

Kontynuuj czytanie 22.5.2025

Dlaczego lepiej chudnąć powoli, ale trwale

Jasne, każdy z nas najchętniej widziałby efekty od razu. Ale trzeba sobie uświadomić, że do obecnej wagi też nie doszliśmy z dnia na dzień. Więc w drugą stronę też to nie pójdzie tak szybko.

A właściwie… nawet nie powinno.

Kontynuuj czytanie 19.5.2025

Białko – klucz do zdrowia, formy i siły w każdym wieku

Nie tylko dla sportowców i nie tylko na masę. Białko to fundament Twojej energii, odporności i sprawności – niezależnie od tego, czy masz 25 czy 75 lat. Sprawdź, dlaczego warto zadbać o jego ilość w diecie i jak łatwo możesz to zrobić.

Kontynuuj czytanie 12.5.2025

Świadome odżywianie – więcej niż bilans energetyczny

Odchudzanie rozumiane wyłącznie jako chwilowy „zryw” nie tylko skazuje nas na efekt jo‑jo, ale również pozbawia wartości edukacyjnej całego procesu. Tymczasem prawdziwa transformacja polega na wprowadzeniu zmian, które towarzyszyć będą nam przez całe życie – od sposobu, w jaki komponujemy posiłki, aż po to, w jakim otoczeniu spędzamy czas i jak korzystamy z wsparcia bliskich.

Trwała zmiana stylu życia: od diety do zdrowych nawyków

Wiele osób rozpoczyna odchudzanie od rygorystycznego liczenia kalorii lub ostrej diety, ale szybko wraca do starych przyzwyczajeń. Tymczasowe restrykcje rzadko prowadzą do trwałych rezultatów. Jak podkreśla Mayo Clinic, “najlepszym sposobem na schudnięcie i utrzymanie wagi jest wprowadzanie trwałych zmian w stylu życia”, takich jak zbilansowana dieta i codzienna aktywność.

Dostępne wszędzie tam, gdzie ich potrzebujesz

Tabele kalorii są dostępne w Internecie, na telefonie, tablecie i smartwatchach, takich jak Garmin i Apple Watch.

App Store Google Play

Dine4Fit Banner Dine4Fit Banner