Weronika: „Od grubej baby do normalnej dziewczyny”
Dzisiaj poznamy Weronikę, która także zgodziła się przedstawić nam swoją przemianę.
Niech to będzie właściwa motywacja dla tych, którzy się wahają lub stoją w miejscu.
W dzieciństwie należałam do tych szczupłych, potrafiłam zjeść dwadzieścia pierogów czy inną dowolną podwójną porcję i nie było to zauważalne. Przybieranie na wadze zaczęło się dopiero jakoś po studiach wraz z początkiem „dorosłego” życia. Zawsze uwielbiałam jedzenie i nie miałam problemu z tym, żeby jeść dużo, a nawet się przejadać. Co z tego, że potem ledwo mogłam oddychać? Wieczorami otworzyć Nutellę, zjeść połowę, co za problem. To samo z wafelkami czy czekoladą. Żaden problem…
To było jak huśtawka
W spokojnym związku stopniowo przybierałam na wadze, a po rozstaniu chudłam ze stresu. W ten sposób waga skakała mi przez kilka lat. Dopiero z obecnym partnerem (prawie mężem) doszłam do prawdziwej otyłości. Spokojnie jadłam, co tylko przyszło mi do głowy, nie przejmując się, czy jem dużo czy mało warzyw, czy dostarczam sobie wystarczająco białka (co to w ogóle jest białko, he?). Patrząc wstecz, odżywiałam się głównie węglowodanami i tłuszczami. Nic dziwnego, że szybko znowu byłam głodna.
Ciążę zaczynałam z wagą 82 kg, a do porodu poszłam ważąc równe 100 kilogramów. Nie mogłam uwierzyć, że moja waga naprawdę pokazuje trzycyfrową liczbę. Ale co tam, przecież chodzi o ciążę, muszę jeść za dwoje i nie muszę się przejmować, ile czego jem, bo dziecko samo da znać, czego potrzebuje – te klasyczne powiedzonka krążyły mi po głowie.
Jedzenie zdrowej żywności nie oznacza utraty wagi
Niemniej jednak po porodzie pojawiły się pewne komplikacje zdrowotne, które zmusiły mnie do przemyślenia mojego sposobu odżywiania. Postanowiłam, że zacznę więcej chodzić przynajmniej na spacery i jeść „zdrowo”. Tak, naprawdę jadłam więcej warzyw, owoców i białka. Jednak jedzenie zdrowo nie oznacza, że automatycznie człowiek znajduje się w deficycie kalorycznym i chudnie. Nawet osoba, która je „zdrowo”, może przybierać na wadze.
Po porodzie zauważyłam, że kilka osób w moim otoczeniu używa aplikacji Dine4Fit, więc również ją pobrałam. Zaczęłam zapisywać, ale nigdy nie wytrzymałam dłużej niż dwa tygodnie, a rekord wynosił około 3 miesiące, kiedy schudłam kilka kilogramów (3 do 6 kg). Potem znów osiadałam na laurach i kilogramy wracały. Byłam dość sceptyczna wobec Dine4Fit, wydawało mi się to strasznym niewolnictwem i nie mogłam sobie wyobrazić, że naprawdę będę na dłuższą metę ważyć i zapisywać jedzenie.
Przełom nastąpił wiosną 2023 roku na ślubie mojej siostry
Myślałam, że wyglądam świetnie, ale kiedy dostałam kilka zdjęć, na których się zobaczyłam, rozpłakałam się i naprawdę zrobiło mi się smutno. Przecież to nie jestem ja, ta roztyta kobieta, mówiłam sobie w duchu.
Faktem było, że przez długi czas wstydziłam się wychodzić z domu i nie czułam się dobrze w swoim ciele. Zazdrościłam szczupłym dziewczynom i nie wierzyłam sobie, że mogę schudnąć bez stresu (patrz poprzednie doświadczenia z moich cielęcych lat).
Ale coś we mnie wtedy pękło, w głowie mi się przestawiło, że tak dalej być nie może i że jeśli nie chcę być ze sobą nieszczęśliwa, muszę coś z tym zrobić.
Dałam Dine4Fit ostatnią szansę
A w końcu to zadziałało! Muszę podkreślić, że na samym początku bardzo pomogła mi przyjaciółka, która również zapisywała swoje posiłki w aplikacji. Wzajemnie się wspierałyśmy, wysyłając sobie co wieczór nasze zielone kółka i jadłospisy. Ta motywacja była niesamowita i jestem za nią niezmiernie wdzięczna. Myślę, że bardzo ważne jest, aby mieć wokół siebie ludzi, którzy wspierają nas w naszych dążeniach, czy to w odchudzaniu, czy w czymkolwiek innym. Wsparcie bliskich to naprawdę potężna siła. Miałam to szczęście, że miałam wokół siebie wspierających bliskich.
Kilogramy zaczęły niepostrzeżenie spadać, nawet tego nie zauważyłam, a nagle ubyło mi pierwsze 10 kg. Otoczenie zaczęło to dostrzegać. To mnie oczywiście wewnętrznie cieszyło i motywowało, aby się nie poddawać i dążyć do celu. Nie zawsze było łatwo, nie zawsze kółka były zielone, czasem pozwalałam sobie na małe oszustwa, kiedy bez wyrzutów sumienia jadłam cokolwiek, na co miałam ochotę i czego dawno sobie nie pozwalałam.
Ale zawsze chętnie wracałam do „apkowego” reżimu i byłam spokojna, że mam swoje odżywianie pod kontrolą. W ciągu około trzech kwartałów schudłam prawie 25 kg i od stycznia tego roku jestem w fazie utrzymania wagi.
Dine4Fit nauczyło mnie myśleć o jedzeniu
Jestem dumna z tego sukcesu, ale jednocześnie nie traktuję go jako wygraną i nie myślę, że teraz mogę sobie znowu pozwolić na wszystko. Utrzymanie wagi jest, moim zdaniem, o wiele trudniejsze niż schudnięcie. Moja podróż się nie kończy, to będzie trwać nadal. Mam nadzieję, że za trzy lata będę mogła dołączyć do tego kolejną opowieść.
Dine4Fit nauczyło mnie nie tylko kontroli, co jest dla mnie w porządku (nie każdy tego potrzebuje), ale także innego myślenia o jedzeniu. Dzięki aplikacji dowiedziałam się, co zawierają poszczególne pokarmy i co jest ważne dla mojego organizmu, a czego nie potrzebuję i ostatecznie nie chcę do życia.
Na koniec chciałabym życzyć wszystkim walczącym o swoje cele silnej woli i oby wszystko ułożyło się po Waszej myśli! Ważne jest to, aby ustalić swoje priorytety w głowie i dążyć do ich realizacji. Bo nikt inny nie zrobi tego za Was. A jeśli po drodze się zachwiejecie lub popełnicie błąd, to nic nie szkodzi. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy tylko jedno życie i musimy się nim cieszyć, a nie tylko je przeżywać.
Też chcesz schudnąć? Zaczynajmy!
dine4fit.pl
Redakcja
www.dine4fit.pl
27.5.2024
dine4fit.pl
Ciekawe, Jak się odchudzać?, Różne