Irena o zmianie diety z aplikacją Dine4Fit: Nie wierzyłam, że mogę schudnąć, jedząc tak dużo.
Moja transformacja rozpoczęła się w maju 2022 roku, kiedy moja waga osiągnęła 120 kg przy 182 cm wzrostu.
Miałam 50 lat i postanowiłam coś z tym zrobić.
Zawsze miałam przeciętną figurę. Ale z biegiem lat subtelnie i ukradkiem przybierałam na wadze. Nic drastycznego, ale z roku na rok stawałam się coraz cięższa. Zawsze żartowałam i mówiłam, że to i to wydarzyło się „dwadzieścia lat i dwadzieścia kilogramów temu”.
A potem zdiagnozowano u mnie zaburzenia tarczycy, zanim skończyłam 40 lat, i miałam problemy hormonalne, więc mój przyrost wagi wymknął się spod kontroli. Oczywiście było kilka prób odchudzania. Ale nie jestem typem osoby, która może znieść głód. A dieta „dwa jajka na twardo i ciastko” nie jest dla mnie. Po prostu nie mogę tego znieść, muszę jeść. Inaczej robi mi się niedobrze.
Z biegiem lat nagle nie było to już w stylu „dwadzieścia lat i dwadzieścia kilogramów„, ale „dwadzieścia pięć i trzydzieści kilogramów„. Kiedy waga pokazała 100 kg, przestałam się ważyć, bo nie zamierzałam stresować się czymś, na co nie miałam wpływu. Zaakceptowałam fakt, że jestem gruba. Wstydziłam się swojej figury, ale nie znalazłam sposobu na zrzucenie zbędnych kilogramów.
Uprawianie sportu nie sprawiało mi przyjemności – pociłam się, nie miałam energii i byłam ciągle zmęczona. Moja obecna siedząca praca, do której dojeżdżam autem, również nie pomogła mi schudnąć. A mój sposób odżywiania, gdy teraz patrzę na to z perspektywy aplikacji Dine4Fit, był jedną wielką katastrofą.
Jednak impuls do schudnięcia przyszedł, gdy pewnego dnia chciałam obciąć paznokcie u nóg i z powodu dużego brzucha było naprawdę źle. Od razu wyobraziłam sobie, jak będę wyglądać w takim tempie za kolejne kilka lat. I jakim utrapieniem byłyby dla mnie zwykłe codzienne czynności.
Trzeba było coś z tym zrobić. Wiedziałam, że syn mojej przyjaciółki, który zajmuje się zdrowym odżywianiem i fitnessem, wprowadził dietę, dzięki której schudła i nie chodziła głodna. Skoro ona to wprowadziła, to ja też chcę takiej diety, pomyślałam i poprosiłam o pomoc. Nie wiedziałam jednak, że to nie była dieta, ale całkowita zmiana sposobu odżywiania i stylu życia. A co najważniejsze, że zmiana ta będzie zmianą na zawsze.
Polecił mi pobrać aplikację Dine4Fit i na podstawie moich ulubionych potraw ułożył przykładowy jadłospis na cztery dni. I tak, u progu 50. roku życia, zaczęłam tracić na wadze przy początkowej wadze 120,5 kg.
Nie będę kłamać – miałam duży problem z jedzeniem wszystkiego, nauczeniem się jedzenia śniadań, a przede wszystkim z myśleniem o jedzeniu, planowaniem, pakowaniem. Właściwie cały czas musiałam myśleć o jedzeniu – co kupić, co ugotować, żeby wszystkie kółka we wspomnianej aplikacji były zielone. Nie sądziłam, że dam radę. Gdzie ja znajdę na to czas i energię? Miałam też wątpliwości, czy w ogóle uda mi się schudnąć, jeśli nadal będę się tak odżywiać, i to w tak dużych ilościach.
Przecież to niemożliwe.
Ale jednak było to możliwe. Pierwsze kilogramy szybko zniknęły i ze zdziwieniem zauważyłam, że nagle mam więcej energii, poprawiła mi się cera i sen. Nie było już problemu z tym, żeby wieczorem wyjść na spacer i trochę się poruszać. Stopniowo dodawałam spacery, potem zamiast windą weszłam na to moje szóste piętro. Za pierwszym razem to był horror, ale dziś biegam tam z zakupami.
Zaczęło mi się to podobać – zabawa proporcjami, planowanie diety z wyprzedzeniem, krótko mówiąc, rodzaj układanki żywieniowej, w której układasz elementy razem tak, aż pojawi się ostateczny obraz.
Całkowicie się w to wciągnęłam i prawie uzależniłam się od zielonych kółek. Trwałam w tym trybie przez około dwa miesiące, kilogramy pięknie zeszły i czułam się świetnie. Byłam z siebie dumna. Na szczęście miałam wsparcie i wskazówki w postaci mojej przyjaciółki, dietetyczki, która wcześnie powstrzymała mnie przed popadnięciem w niezdrowy nałóg i wyjaśniła mi, że ważne są nie tylko codzienne zielone kółka, ale także to, że mogę czasem zgrzeszyć i od czasu do czasu zjeść ciasto lub wypić kieliszek wina, aby to uczcić. Że nic by się nie stało, gdybym pewnego dnia miała same czerwone kółka w aplikacji. Podobnie z urlopem, mogę się na niego wybrać bez stresu i dobrze się bawić. Ważne jest tylko, aby potem wrócić do apki. Otworzyło mi to oczy na wiele możliwości.
Mój bilans wygląda następująco: Po 22 miesiącach schudłam 40 kg, ważę teraz plus minus 80 kg. Niestety straciłam 30 cm w klatce piersiowej, ale na szczęście 33 cm w talii. Tak więc kupa centymetrów, która zniknęła. I z tego się cieszę.
Schudłam bez głodu i trwale. Na początku traciłam 5 kilogramów miesięcznie, ale był też okres, kiedy nie straciłam ani kilograma w ciągu dwóch miesięcy, ale tylko centymetry poszły w dół. Nauczyłam się przyjmować to tak jak jest – każdy kilogram i centymetr w dół jest dobry, ale nie ma potrzeby załamywać się, gdy utrata masy ciała ustała. Początkowo chciałam schudnąć co najmniej 10 kilogramów, więc każdy dodatkowy był bonusem. I nadal traktuję to w ten sposób.
Dine4Fit nauczyło mnie prawidłowego odżywiania, myślenia o jedzeniu i jego składzie, o jego wartości odżywczej. Nie boję się jedzenia tego, na co mam ochotę, ale w rozsądnej formie. Na przykład, nie smażę jedzenia w litrach oleju, a jedynie podsmażam lub piekę w gorącym piekarniku. W poszukiwaniu inspiracji często zaglądam do przepisów w aplikacji.
Zdjęcia: archiwum prywatne naszej Bohaterki
Też chcesz schudnąć? To do dzieła!
dine4fit.pl
Redakcja
www.dine4fit.pl
1.7.2024
dine4fit.pl
Ciekawe, Korzystanie z Dine4Fit, Różne