Droga do zdrowia
i dobrego samopoczucia
App store rating

Droga do zdrowia
i dobrego samopoczucia

Kiedy warto usuwać coś z jadłospisu?

Drodzy czytelnicy, postanowiłam napisać post na temat, który według mnie jest najbardziej kontrowersyjny w kwestii żywienia.

Co właściwie powinniśmy jeść jako gatunek ludzki i czy są produkty, które powinniśmy wyeliminować z diety?

Najpierw kilka słów o tym, jakie style odżywiania są obecnie na topie.

Jak zapewne wiecie, jeśli chodzi o sposób odżywiania, mamy zwolenników wielu różnych diet. I ci zwolennicy często nie mogą się nachwalić swojego stylu jedzenia.

Obecnie dużą popularnością cieszy się wegetarianizm (wegetarianie nie jedzą mięsa ani ryb) oraz weganizm (weganie nie spożywają żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego, jedząc wyłącznie rośliny).

Mamy także zwolenników diet ketogenicznych, low carb oraz paleo, w których wyklucza się głównie produkty bogate w węglowodany. Z drugiej strony coraz bardziej popularna staje się dieta carnivore, oparta głównie na spożywaniu mięsa i jego przetworów, czasem także jajek – można powiedzieć, że to dieta oparta głównie, a w rozszerzonej wersji całkowicie, na produktach zwierzęcych.

Niektórzy unikają nabiału, mimo że nie mają ku temu wskazań zdrowotnych, twierdząc, że nie powinniśmy pić mleka innych ssaków. Inni nie łączą produktów białkowych (np. mięsa) z dodatkami skrobiowymi, ponieważ podobno organizm nie jest w stanie ich prawidłowo trawić. Są też osoby, które kierują się zasadami ajurwedy i jedzą zgodnie z określonym dla siebie typem konstytucyjnym.

I tak dalej. Pomyślcie teraz, co jeszcze słyszeliście o tym, co „powinniśmy” lub „nie powinniśmy” jeść. Na pewno jest tego więcej. I teraz pytanie – jak się w tym wszystkim połapać? Jak dowiedzieć się, co faktycznie jest dla nas dobre?

Co odkryłam, gdy zgłębiłam ten temat.

Ponieważ odżywianie jest moją pasją i nawet po osiemnastu latach nadal uwielbiam czytać o nowych odkryciach i informacjach na ten temat, ciągle się dokształcam i studiuję. A ponieważ moi klienci często pytają mnie, co właściwie powinni jeść, musiałam najpierw sama uporządkować tę wiedzę.

A co odkryłam? Kiedy przeczytałam jedną publikację na temat tego, co warto jeść, a potem sięgnęłam po kolejną, zauważyłam – podobnie jak wiele innych osób – że informacje są różne, a czasem wręcz się wzajemnie wykluczają. To, co jeden styl odżywiania wychwala, inny całkowicie odrzuca. Jaki jest więc wniosek? Znalazłam właściwie tylko jeden wspólny mianownik, który zalecają wszystkie podejścia do odżywiania.

Tym wspólnym mianownikiem jest jakość produktów. Każdy styl promuje kupowanie najlepszej dostępnej jakości żywności, z uwzględnieniem troski o środowisko (zarówno rośliny, jak i zwierzęta – produkty z gospodarstw ekologicznych, produkcja bio itp.).

Poza tym trudno było mi znaleźć inne podobieństwa, ponieważ każdy styl promuje inne składniki i potrawy, a inne odradza z różnych powodów. Jak widzicie, książki nie pomogły mi w osiągnięciu jasności.

Lepszy obraz sytuacji uzyskałam dzięki innym spostrzeżeniom, które opiszę w kolejnych akapitach.

Jaka jest moja opinia na temat tego, co powinniśmy jeść?

Paradoksalnie bardzo pomogło mi wieczorne czytanie przed snem z moim synem. Uwielbia zwierzęta, więc często czytamy ciekawostki o tym, gdzie żyją, jakie mają zwyczaje i czym się odżywiają. I wiecie, co wtedy przychodziło mi do głowy? Że zwierzęta nie zastanawiają się, co powinny jeść.

Po prostu kierują się instynktem. Krowa wie, że powinna jeść trawę, a lew wie, że powinien jeść mięso. I dlaczego lew nie zastanawia się, czy nie powinien być przypadkiem wegetarianinem, skoro jedząc mięso, krzywdzi inne zwierzęta? Lew to drapieżnik – po prostu podąża za instynktem i poluje na antylopę. Krowa zjada trawę i raczej nie rozważa, czy ta trawa nie cierpi. Bo według mnie rośliny także są żywą częścią natury i może je to boli – nawet jeśli nie mają oczu.

Nazywamy to naturalnym instynktem, a także częścią łańcucha pokarmowego.

W tej chwili to do mnie dotarło. My, ludzie, patrzymy na to głównie z perspektywy rozumu. Rozum mówi nam, że nie powinniśmy jeść mięsa, ponieważ zwierzęta muszą przez to umierać. Ale rośliny również muszą umierać, żeby ludzie mogli się najeść. Tak więc, jeśli mielibyśmy oceniać to z perspektywy rozumu, nie moglibyśmy jeść właściwie nic.

Człowiek jest jednak wszystkożercą…

Kiedy spojrzałam na pytanie, co właściwie człowiek powinien jeść, z perspektywy natury, a nie rozumu, odpowiedź przyszła od razu. Otóż, człowiek jest wszystkożercą, a jego układ pokarmowy jest zazwyczaj przystosowany w taki sposób, że organizm potrafi przetwarzać zarówno pokarm roślinny, jak i zwierzęcy.

Przez te lata nasze trawienie ewolucyjnie zyskało potrzebne enzymy, dzięki którym potrafimy trawić zarówno mięso, jajka, mleko, jak i pokarmy roślinne (np. zboża i rośliny strączkowe). Albo białka wraz z węglowodanami i tłuszczami razem. Dlatego ogólnie możemy jeść wszystko. Zarówno pokarmy zwierzęce, jak i roślinne, ponieważ nasz organizm ma do tego odpowiednie przystosowania. Tak samo potrafimy przetwarzać zarówno surowe, jak i poddane obróbce termicznej składniki.

Ponadto, jeśli spojrzycie na skład odżywczy podstawowych produktów spożywczych (mięsa, ryb, zbóż, roślin strączkowych, owoców, warzyw, orzechów i nasion, mleka i jaj), to zauważycie, że każdy z tych podstawowych produktów zawiera coś, czego ludzki organizm potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania (białka, węglowodany, tłuszcze, błonnik, witaminy, minerały, pierwiastki śladowe, substancje ochronne, wodę…). A gdy spożywamy je w czystej i jakościowej postaci, zmieniając je w diecie, ludzkie ciało otrzymuje ogromne spektrum składników odżywczych, które w tej różnorodności wykorzystuje i sprawiają, że jest dobrze odżywione.

Kiedy człowiek świadomie wyklucza coś ze swojej diety, to nie tylko eliminuje to „złe”, ale i to dobre. Kiedy ktoś na przykład nie je wołowiny z powodów etycznych, nie wyklucza tylko źródła produktu zwierzęcego, ale także np. źródło żelaza, kolagenu, wysokiej jakości białka… Każdy podstawowy produkt spożywczy niesie ze sobą coś, co jest w nim dobre, ale także coś, co przy nadmiernym spożyciu może być szkodliwe (cholesterol, substancje antyodżywcze itd.). Dlatego zaleca się, by dieta była czysta, podstawowa, jakościowa i zróżnicowana, aby niczego nie było ani za mało, ani za dużo.

Indywidualne odchylenia i specyficzne smaki mogą być wskazówką, co należy jeść.

Są jednak osoby, którym brakuje określonych zdolności organizmu lub mają je uszkodzone. Mamy ludzi, którzy nie mogą jeść glutenu, laktozy, białek mleka, roślin strączkowych, jajek czy mięsa (i innych), ponieważ organizm nie potrafi ich odpowiednio przetworzyć. W takim przypadku warto unikać picia mleka czy jedzenia zbóż zawierających gluten, ponieważ organizm nie radzi sobie z ich trawieniem.

Drugim wyraźnym sygnałem, co należy unikać, jest to, że coś po prostu nam nie smakuje. Mam klientów, którzy nie jedzą mięsa nie z powodów rozumowo-etycznych, ale dlatego, że od urodzenia go nie lubią – po prostu im nie smakuje. Nie mogą go nawet poczuć. Spójrzcie na swoje dzieci, co wszystkiego nie jedzą. Zbyt często robią to instynktownie, bo po prostu nie mają na to chęci.

Mój syn, nie lubi serów. Już z daleka je czuje i źle się po nich czuje. Za to uwielbia mięso, szczególnie to „czerwone” (wołowe, wieprzowe). A wiecie, co jest ciekawe? Może to przypadek, ale ja uwielbiam produkty mleczne. Kiedy byłam w ciąży, nie mogłam zjeść nawet kawałka sera. Źle się po nim czułam, nie mogłam znieść jego zapachu. Natomiast mięso i szynka – to mi bardzo odpowiadało. Ale chyba nie kierował moimi smakami w ciąży i dostosowywał je do swoich, co?

Ciekawostki z mojej praktyki.

Pozwolę wam teraz trochę zajrzeć za kulisy mojej poradni żywieniowej i opiszę ciekawe sytuacje, które przeżyłam z klientami.

Nie mam problemu, gdy ktoś postanowi zostać wegetarianinem i przychodzi z prośbą, abym pomogła mu odpowiednio ukierunkować taki jadłospis. Chętnie to zrobię. Nie sprawdzam, czy dana osoba podjęła tę decyzję z powodu chęci wypróbowania, czy też dlatego, że nie chce wspierać zabijania zwierząt. Moim zadaniem jest polecić takie żywienie, aby dieta była wystarczająco odżywcza (a czasami w takich przypadkach nie da się obejść bez suplementów diety).

Jednak jeśli chodzi o wegetarianizm, to doświadczyłam wielu wegetarian, którzy przyszli do mnie już z anemią spowodowaną niedoborem żelaza, wynikającą z decyzji o byciu wegetarianinem, i potrzebują pomocy w naprawieniu tego. W takim przypadku zawsze przychodzi mi na myśl, że człowiek podejmuje decyzję o wyborze jakiegoś stylu żywienia na podstawie racjonalnych przesłanek, ale jego ciało może tego nie chcieć. Ciało chętnie przyjęłoby mięso, ale przekonania człowieka są czasem silniejsze. Ludzie nie dostrzegają, że ich organizm ma inny pogląd na decyzję o byciu wegetarianinem i zaczyna się w pewnych obszarach osłabiać.

Znam nawet wegan, którzy doprowadzili do osteoporozy, ponieważ przez długi czas brakowało im wapnia. A ten zapalony weganin chroni zwierzęta za wszelką cenę, ale jednocześnie sam słabnie z powodu niewystarczającej kompensacji składników odżywczych wynikającej z braku diety opartej na produktach zwierzęcych.

Mam także wielu klientów, którym odpowiada umiarkowane spożycie węglowodanów w diecie (uwaga – zmniejszą je, ale nie wykluczą całkowicie). Dobrze im się na tym chudnie, ponieważ jeśli ciało ma wystarczającą ilość własnych zapasów tłuszczu, potrafi wytwarzać energię z tych zapasów nawet przy ograniczeniu węglowodanów (np. około 80 – 130 g węglowodanów dziennie). Z drugiej strony, nie jestem zwolennikiem diety ketogenicznej (węglowodany do około 20 g i mniej dziennie). Organizm potrzebuje glukozy i i tak musi ją z czegoś wyprodukować. Dodatkowo zwolennicy diety ketogenicznej eliminują także owoce lub słodsze rodzaje warzyw, co jest dla mnie zbyt drastyczną formą diety, trudną do utrzymania w dłuższej perspektywie. Wielu ludzi wcześniej czy później rezygnuje z diety ketogenicznej, ponieważ pilnowanie minimalnej dawki węglowodanów codziennie staje się dla nich niewygodne.

Z doświadczenia wiem również, że umiarkowane ograniczenie węglowodanów nie jest odpowiednie dla osób psychicznie mniej stabilnych. Jeśli jesteś osobą wrażliwą, mniej odporną na stres lub masz wahania nastrojów, to nie polecam drastycznego zmniejszania jakościowych węglowodanów (w postaci zbóż, roślin strączkowych i owoców) w diecie.

Zdradzę Wam, że sama wiele rzeczy wypróbowałam na sobie – głównie z powodu racjonalnej podjętej decyzji i myśli o poprawie zdrowia. Aktualnie pasuje mi ograniczenie spożycia glutenu, ale nie wykluczam go całkowicie. Jem to, co naprawdę lubię. A ponieważ są to podstawowe lub minimalnie przetworzone produkty, wiem, że lubię je nie z powodu uzależnienia, ale z instynktownego pociągu do tych produktów. Lubię warzywa, owoce, orzechy, ryż, mięso, ryby, jogurty, twarogi, sery, oleje, kawę… Ale gdy już przygotowuję mięso, kupuję je wyłącznie z hodowli rolniczych.

Gdyby wszyscy kupowali mięso, produkty mleczne, warzywa i owoce w tej najwyższej jakości, nie jedzono by ich w tak dużych ilościach, ponieważ są po prostu znacznie droższe. Po pierwsze, cenowo wielu ludzi zniechęciłoby się do jedzenia ich w dużych ilościach, a zakładając, że nie byłoby dostępności tych wysokiej jakości źródeł, procesy dojrzewania i wzrostu, które nie są przyspieszane nowoczesnymi technologiami, wymagają swojego czasu. W rezultacie ludzie jedliby bardziej świadomie i oszczędnie.

Podsumowując…

Jeśli wciąż nie wiecie, co jeść i czego unikać, mam dla Was świetną wskazówkę, jak do tego dojść. Jedzcie przez około dwa miesiące tylko podstawowe produkty spożywcze i minimalnie przetworzoną żywność w wystarczającej ilości (biały jogurt, chleb…) i najlepiej w najwyższej jakości. Samodzielnie przetwarzajcie te surowce w domu na dania. Ponadto używajcie tylko minimum przypraw, aby wyostrzyć smaki. Nie dosładzajcie niczym, a używajcie tylko odrobiny soli, pieprzu lub ziół.

Zobaczycie, że po tych dwóch miesiącach Wasze smaki się wyrównają, a zaczniecie naturalnie rozróżniać, do czego instynktownie Was ciągnie, a do czego nie. Najtrudniejsze jest wytrwanie w tym i udźwignięcie tego finansowo. Nagrodą będą jednak odpowiedzi, które wynikają z Waszej czystej indywidualności i potrzeb Waszych ciał.

Autorka: Martina Rusňáková Korejčková, dietetyczka
foto: cz.depositphotos.com

dine4fit.pl

Redakcja
www.dine4fit.pl

20.2.2025 dine4fit.pl Ciekawe, Różne

Z archiwum

Bomby kaloryczne znajdziesz także wśród „fit” produktów

Świadomość ludzi w zakresie wyboru żywności znacznie się poprawia. Jednak czasami nie w takim stopniu, aby ludzie przestali kupować żywność niskiej jakości, a producenci takich produktów nie mieli już komu jej sprzedawać. Po prostu nie byłoby popytu.

Tym wpisem chciałabym ponownie przyczynić się do edukacji w zakresie codziennych wyborów żywieniowych.

Powiązane artykuły

Ulepszyliśmy usuwanie błędnych wpisów.

Uczymy się popełniając błędy. Dotyczy to również planowania menu. Właśnie dlatego usprawniliśmy usuwanie błędnych wpisów w aplikacji Dine4Fit na iOS.

Kontynuuj czytanie 11.3.2025

Zdrowe odżywianie to nie luksus dla bogatych

Chcesz jeść zdrowo i nie wydawać fortuny? To proste – zacznij gotować!

Gotując w domu z podstawowych składników, możesz nie tylko odżywiać się lepiej niż przy kupowaniu gotowych dań, ale także znacząco obniżyć koszty swojego jadłospisu.

Opiszmy to sobie:

Kontynuuj czytanie 10.3.2025

Pięć trików, które ułatwią Ci codzienne gotowanie

Codzienne przygotowywanie posiłków zajmuje trochę czasu – każdy użytkownik Dine4Fit dobrze o tym wie. Tak już jest, ale na pewno zgodzisz się ze mną, że warto!

Jednak umówmy się – kto z nas nie ma problemu ze znalezieniem czasu w tygodniu?

Myślę, że wszyscy mamy podobne doświadczenia, dlatego warto poznać sprytne sposoby, które nie tylko ułatwią codzienne przygotowywanie posiłków, ale także je przyspieszą.

Przy odchudzaniu wyznaczaj sobie mniejsze cele

To wskazówka od Weroniki – naszej dzisiejszej bohaterki, która schudła z nami 40 kg! Przeczytaj, co ma do powiedzenia.

Był grudzień 2023 roku, a ja od wielu miesięcy unikałam patrzenia w lustro. Wstydziłam się – przede wszystkim przed samą sobą.

Trzy lata wcześniej udało mi się trochę schudnąć, ale teraz wszystko wróciło. I to z nawiązką – było jeszcze gorzej. Moja waga osiągnęła 120,5 kg.

Dieta za kierownicą i odchudzanie

Zdrowe i zbilansowane odżywianie, regularna aktywność fizyczna i dbanie o zdrowy styl życia – to wcale nie jest takie proste. A już na pewno nie wtedy, gdy jesteś ciągle w drodze.

Przecież to zupełnie nie pasuje do tych wszystkich zaleceń, a co dopiero do odchudzania! A może jednak…?

Kontynuuj czytanie 27.2.2025

Dostępne wszędzie tam, gdzie ich potrzebujesz

Tabele kalorii są dostępne w Internecie, na telefonie, tablecie i smartwatchach, takich jak Garmin i Apple Watch.

App Store Google Play

Dine4Fit Banner Dine4Fit Banner