1.12.2022 dine4fit.pl

Natalia: Nie oczekuj efektów z dnia na dzień, niestety to tak nie działa. A może i dobrze…

Dzisiejszą historię napisała dla Was Natalia, dwudziestojednoletnia studentka projektowania tkanin. Podoba się nam  jej szczerość.

Jej rady mogą pomóc nie tylko na początku, ale także po drodze, gdy wydaje się, że wszystko nie idzie tak, jak byśmy chcieli.

Przyjemnej lektury i zacznij jeszcze dziś.

Od małego byłam “większa”, na oddziale położniczym mówili, że jestem największa i wyglądałam jak ludzik Michelin. Gdzieś w szkole podstawowej zdiagnozowano u mnie zaburzenia tarczycy, które występują w mojej rodzinie, więc temu przypisywałam winę dla mojej nadwagi: Nie mogę schudnąć, bo mam źle działającą tarczycę. Nie mogę, bo jestem na lekach.

To wszystko były wymówki, teraz to już wiem. Koledzy z klasy też nie pomagali mi zbytnio swoim zachowaniem – ciągłe wyzwiska i zaczepki sprawiły, że stałam się nieśmiałą dziewczyną z zerową samooceną. Liceum było lepsze, jeśli chodzi o kolegów z klasy. Mieliśmy świetną klikę. Ale waga wciąż szła w górę, czym się wtedy specjalnie nie przejmowałam.

Musiałam co roku chodzić na oddział endokrynologii na regularne badania. No i oczywiście odbywało się też ważenie. I co roku bałam się go już na tydzień wcześniej.

Miałam dwadzieścia lat, kiedy stanęłam tam na wadze i przestraszyłam się jak zawsze, tylko tym razem trochę bardziej, bo waga wskazała 98! W wieku dwudziestu lat ważyłam przerażające 98 kilogramów.

To był dokładny punkt, w którym pękło we mnie i powiedziałam KONIEC Z TYM. Zrozumiałam, że jestem o krok nad przepaścią. A ja nie zamierzałam do niej spaść. Nie chciałam mieć trzycyfrowej liczby na skali. Nie chciałam też już umierać za każdym razem, gdy wchodziłam po schodach do swojego pokoju. Nie chciałam już kupować ubrań XL i nie chciałam przeżywać tego, co do tej pory.

  • Chciałam być ładną dziewczyną, która może nosić krótki top i obcisłe dżinsy i dobrze w tym wyglądać… Postanowiłam podążać za swoim marzeniem i zaczęłam coś w tym kierunku robić.

Ściągnęłam aplikację Dine4Fit i zaczęłam uczciwie zapisywać wszystko co jem. Początki były trudne, jak każde inne. Moim największym problemem były słodkie rzeczy, a także duże porcje. Stopniowo zamieniłam mleczną czekoladę na ciemną, wafelka zastąpiłam nieco lepszą opcją batona białkowego, zmniejszyłam porcje, a komunikację miejską zastąpiłam chodzeniem pieszo.
Na początku mniej lub bardziej zmuszałam się do ćwiczeń i po dziesięciu minutach miałam dość, ale z czasem wszystko szło lepiej. Ładnie wypełniałam kółeczka aplikacji, cieszyłam się na sport i kilogramy też schodziły.

Im więcej zmian widziałam w sobie, tym więcej nad sobą pracowałam. I muszę przyznać, że czasami przesadzałam. Miałam obsesję na punkcie ćwiczeń, a jedyne co widziałam to kalorie. To był błąd i ja też musiałam coś z tym zrobić, musiałam poukładać sobie wszystko w głowie i uświadomić sobie, że jeśli raz na jakiś czas zjem pizzę, to świat na pewno się nie zawali i moja ciężka praca też nie.
Jesteśmy tylko ludźmi, osobami, które popełniają błędy i które czasem mają ochotę na małe co nieco… I to jest jak najbardziej w porządku. Zrobiłam więc na jakiś czas przerwę od apki i jadłam intuicyjnie, bo czułam, że to za dużo. Wszystko ma swój czas, łącznie z odchudzaniem.

Od początku miałam jakiś swój cel, wagę, którą chciałam osiągnąć. Było to 65 kg, które w końcu osiągnąłem po półtora roku. Teraz jestem lżejsza o 33 kilogramy i czuję się świetnie. Moje obite poczucie własnej wartości, przynajmniej trochę, zagoiło się. Moja rodzina, która wspierała mnie od początku, jest ze mnie dumna, a przede wszystkim ja jestem dumna z siebie. Jestem z siebie dumna, bo to moje dokonanie. To ja ciężko pracowałam każdego dnia.

A moje przesłanie do czytelników? Nie zaczynaj odchudzania za czyjąś namową, zacznij, gdy sam/a będziesz miał/a na to ochotę, bo przecież i tak ostatecznie zostaniesz w tym sam/a. Nikt nie będzie się za Ciebie pocił na siłowni i nikt nie będzie ważył za Ciebie jedzenia, tylko Ty. Odchudzanie to długi bieg, czasem się udaje, czasem zatrzymuje. Nie oczekuj wyników z dnia na dzień, niestety to tak nie działa. A może raczej i dobrze, bo gdyby to było takie proste, to czy wtedy tak bardzo byś się z tego cieszył/a? Pewnie nie. To jest w porządku, aby wziąć chwilę przerwy, to jest w porządku, aby od czasu do czasu kółka apki biły na czerwono i to jest równie w porządku, aby od czasu do czasu po prostu pozostać na kanapie i olać trening. Tak więc wytrwajcie i nie poddawajcie się, bo efekt jest tego wart i zobaczycie, że na końcu każdy z Was stanie się ładniejszy. 🙂

Ty też planujesz wziąć się za siebie? To może Ci się przydać:

W archiwum przeczytasz także:

Cukrzyca ciążowa zagraża także młodym, szczupłym i wysportowanym kobietom

1.12.2022 dine4fit.pl Ciekawe, Korzystanie z Dine4Fit, Różne

Komentarze

Komentarze nie odzwierciedlają opinii redakcji ani administratora bloga.

Dodaj komentarz

Powiązane artykuły
Triki kulinarne na obniżenie cholesterolu: klucz do zdrowego serca w Twojej kuchni Triki kulinarne na obniżenie cholesterolu: klucz do zdrowego serca w Twojej kuchni

Cholesterol – słowo, które często kojarzy się z zagrożeniem dla zdrowia serca. Jednak istnieją proste triki kulinarne, które mogą pomóc w obniżeniu poziomu złego cholesterolu (LDL) i podniesieniu poziomu dobrego cholesterolu (HDL), co jest kluczowe dla zachowania zdrowia serca. Oto kilka wskazówek, jak poprawić swoją dietę i wprowadzić zmiany w kuchni na korzyść swojego serca.

Cały artykuł 25.4.2024 0

Karolina – wszyscy wokół mówili, że nie ma szans Karolina – wszyscy wokół mówili, że nie ma szans

Dziś przedstawimy Wam kolejną przemianę. Przemianę szczególną, bo osoby chorej, poruszającej się na wózku inwalidzkim. Jak sama autorka napisała nam w wiadomości: Nie wierzyłam że się da. Każdy powtarzał: jesteś chora, nie da się. Utyłaś z choroby. Ale dzięki Dine4fit zrozumiałam że utyłam z przeżarcia:) dziś po 5 miesiącach zmieniłam nawyki. Jem regularnie. liczę kalorie i mam zbilansowaną, zdrową dietę.

Cały artykuł 2.4.2024 0