20.3.2023 dine4fit.pl

Rysiek: Nie wiedziałem nic o żywieniu, dziś mogę doradzać innym

Nie uwierzycie, że ten przystojniak zmagał się z nadwagą w szkole podstawowej, a w późniejszym okresie życia nawet z otyłością. Dziś wszystko jest inaczej. Obok hobby takich jak czytanie, pisanie i rozwój swojej duchowości, większość czasu spędza na wymyślaniu nowych przepisów i nauce o żywieniu. Jaka jest jego historia? Oddajmy mu głos.

Od urodzenia miałem pewne ograniczenia fizyczne, więc nie mogłem mieć takich aktywności jak moi rówieśnicy. Dodatkowo, w późniejszym czasie ujawnił się problem z tarczycą i wysokie ciśnienie krwi. Lekarze wciąż doradzali mi, abym schudł – nie tylko z powodu tego wysokiego ciśnienia krwi, ale także dlatego, że mój układ mięśniowo-szkieletowy stawał się jeszcze bardziej obciążony i cierpiał z powodu wagi. Bardzo bolały mnie stopy, plecy, kolana i biodra. Każdy ruch był dla mnie prawdziwym wyzwaniem. Na przykład po krótkich zakupach w mieście, leżałam całe popołudnie na kanapie i czułam się jakbym wszedł na Śnieżkę. Mimo że wszyscy lekarze kładli mi do głowy, żebym się skupił na odchudzaniu, żaden z nich nie powiedział mi, jak to zrobić ani co i jak jeść. Próbowałem więc i przechodziłem ze skrajności w skrajność wiele razy. Każda dieta pomagała tylko na krótki czas, ponieważ nie była (teraz wiem) zrównoważona w dłuższej perspektywie.

W szkole średniej mieszkałem w internacie, gdzie przez cały tydzień jadłem tylko szkolne obiady. Ale gdy przypadkiem tego dnia szedłem na śniadanie, to następny posiłek następował dopiero nazajutrz, a był to dopiero obiad. W ten sposób zawsze wytrzymywałem przez cały tydzień. Natomiast w weekendy w domu nadrabiałam cały tygodniowy deficyt. Co więcej, jedzenie, które pakowała mi mama (na cały tydzień), zjadałem w niedzielę wieczorem i znów cały tydzień było “biedowanie” w wyżej wymieniony sposób. Oczywiście nikt w moim sąsiedztwie nie miał pojęcia o tym moim stylu odżywiania. Przez większość czasu, kiedy tylko traciłem na wadze, w ciągu kilku miesięcy zawsze miałem ją z powrotem. W ciągu roku udało mi się dwukrotnie schudnąć 20 kg i przytyć 30 kg. I tak było przez kilka lat. Dziś wiem, że takie wahania nie są wcale zdrowe dla organizmu i dość mocno wpłynęły na moje problemy zdrowotne. Również dieta była fatalna – składająca się głównie z tłuszczów i węglowodanów w najgorszej możliwej postaci z minimalną ilością białka i błonnika. Możecie więc sobie pewnie wyobrazić, jakimi produktami się objadałem.

Próbowałem kilku detoksów, gdzie przez tydzień jadłem tylko jabłka, banany, piłam wodę itp. Kiedy patrzę teraz wstecz na moje wyczyny to włos mi się jeży, na jakie bzdury sobie wmawiałem. Na domiar złego, suplementowałem się drogimi i cudownymi tabletkami odchudzającymi, które były aktualnie na rynku. I oczywiście zawsze z zerowym skutkiem. Powiedziałbym nawet, że skutek był raczej odwrotny.

  • O wiele lepiej zrobiłbym, gdybym te pieniądze zainwestował w dobrej jakości szynkę, warzywa, pieczywo czy mięso.

Niestety wokół mnie nie było nikogo, kto znałby się na żywieniu, więc nie miałem nikogo, kto by mną pokierował. Cztery lata temu moja waga doszła do prawie 130 kg. Nikt nie domyśliłby się tego po moim ówczesnym wyglądzie fizycznym, ale moje zdrowie naprawdę stało pod znakiem zapytania. Czułem się jak przysłowiowy emeryt, a nie jak młody chłopak. Nawet dyszałem, gdy chodziłem po mieszkaniu między pokojami. Psychicznie też nie byłem w najlepszej formie. Lustro było dla mnie obrazem przerażenia. Chciałem coś z tym zrobić, bo było dla mnie jasne, że jak tak dalej pójdzie, to nie skończy się to dobrze. Moją motywacją było to, aby chociaż poczuć się lepiej we własnym ciele i poprawić stan swojego zdrowia.

Jak zacząć?

Przyznanie się, przede wszystkim przed samą sobą, że mam problem (co jest niezwykle trudne, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy promuje się – moim zdaniem częściowo fałszywe – że trzeba być body positiv). Twoje otoczenie może Ci to mówić wprost, ale jeśli nie przyznasz się przed samym sobą, to nic z tego nie będzie. Przeszedłem na intermittent fasting, ale wciąż bez żadnej wiedzy na temat odżywiania. Zaparłem się i utrzymywałem reżim. W ten sposób udało mi się dość szybko zrzucić około 40 kg. Ale po pewnym czasie ten styl przestał mi odpowiadać, więc zacząłem jeszcze bardziej ograniczać porcje w oknach, w których mogłem jeść. Na szczęście zdecydowałem, że to chyba nie jest droga do celu i znalazłem informacje o tym, jak liczyć kalorie, zacząłem mieć przynajmniej jakieś pojęcie o tym, ile mogę zjeść.

Jakiś kalkulator wyliczył mi spożycie, do tej pory kalorie wyliczałem tylko ręcznie, ale nadal nie miałem pojęcia o żadnych węglowodanach, białku, tłuszczu i błonniku. Więc dieta wcale nie wyglądała dobrze z punktu widzenia żywieniowego. Do tego miałem ustalone, że nie wolno mi jeść po 17:00. Czułem się ograniczany, ale nie bardzo wiedziałem, co jest ważne, a co nie, bo wszędzie pisano i mówiono coś innego.

Aż w końcu, dzięki koleżance, zapoznałem sie z aplikacją Dine4Fit. Zacząłem bardziej zgłębiać dziedzinę żywienia. Pięknie mi wszystko wytłumaczyła i powiedziała, że nie ma znaczenia kiedy jesz, bylebyś zmieścił się w swoim spożyciu. Zacząłem więc korzystać z aplikacji, co dosłownie zmieniło całe moje życie i perspektywę na jedzenie. Nagle przestałem bać się jedzenia. Choć początki były trudne, nie zaprzeczę. Pamiętam jak kilka lat później zjadłem po południu po 17:00 bułkę z szynką i serem i czułem się jakbym robił coś zakazanego. Każdy, kto tego nie doświadczył, pewnie nie zrozumie. Ale kiedy masz coś ustawionego w głowie przez lata i nagle dzień po dniu idziesz wbrew temu, czujesz, że robisz coś naprawdę złego. Ale ja nie odpuściłem. I po długim czasie nauczyłem się, co to znaczy stołować się na mieście, co przez lata było dla mnie tabu.

Kiedy dziś patrzę wstecz w  historii aplikacji, śmieję się, że zaczynałem stopniowo. Na początku moje obiady przypominały twarożek i stopniowo zmieniały się w pełnowartościowe posiłki, w których reprezentowane były wszystkie składniki odżywcze. Co więcej, przestałem mieć jakiekolwiek obawy czy żale. I zaczęło mi się to naprawdę podobać! Uważam to za moje największe osiągnięcie – zmianę perspektywy i myślenia o diecie. Dzięki aplikacji Dine4Fit udało mi się zrzucić około 25 kg.

Wcześniej byłem naprawdę ogromny. Martwiłem się, że będę miał dużo obwisłej skóry, ale biorąc pod uwagę jak wyglądałem, wygląda to całkiem dobrze i nie muszę się o to martwić. Włączyłem domowy trening siłowy z ciężarkami po rozmowie z moim lekarzem i fizykoterapeutą. Niestety moje ograniczenia zdrowotne nie pozwalają mi na treningi np. na siłowni, tak jak bym chciał.

Zamiast mieć wymówki, dlaczego nie mogę tego zrobić, szukałem sposobów na zrobienie tego – w ramach moich możliwości, aby to zadziałało. Co myślę, że mi się udało. Jeśli osoba jest zdrowa i mówi, że nie jest winna swojej nadwagi, to ja osobiście odbieram to jako wymówki i lenistwo. Dzięki mojej zmianie zyskałem dużo więcej siły, moja sylwetka ujędrniła się. Jest to zasługa połączenia diety i treningu siłowego.

Gdy zacząłem trenować zacząłem stopniowo zwiększać przyjmowane kalorie – w tym czasie zwiększyłem spożycie o kilkaset kalorii. Zdecydowałem się na podejście odwrotne, czyli stopniowe zwiększanie, gdzie tak naprawdę człowiek wylicza swoje spożycie podtrzymujące. Apkę Dine4Fit traktuję już jako część swojego życia. Dla niektórych może to być ograniczające, ale mnie daje to swobodę zarządzania wszystkimi posiłkami zgodnie z moimi upodobaniami. Jeśli muszę zjeść gdzieś poza domem, zapisuję to jako wskazówkę. Nie dlatego, że boję się, że przytyję (organizm naprawdę tak nie funkcjonuje, na szczęście teraz to wiem), ale po to, żeby wiedzieć mniej więcej ile mogę zjeść lub jakie składniki odżywcze mogę uzupełnić. Od ponad dwóch lat, przy wzroście 172 cm, moja waga oscyluje wokół 65 kg. Jak pisałem wyżej, NIGDY moja waga nie była tak stabilna przez tak długi czas. Moje obecne spożycie podtrzymujące to 2600 – 2700 kcal, przy tym spożyciu czuję się świetnie, syty, czasem nawet przejedzony (ale przyjemnie). Po każdym posiłku czuję się pełen energii, czego wcześniej nie doświadczałem. Zawsze powodowało to, że miałem większą ochotę na sen. Zrozumiałem, że nie wszystkie kalorie są takie same. I że ogólny skład odżywczy też jest ważny.

Obecnie myślę o jedzeniu w taki sposób, że jem tylko to, na co mam ochotę i co mnie satysfakcjonuje psychicznie. A jeśli jest to wartościowe pod względem odżywczym, to jest to dodatkowy plus. Bardzo miłą zmianą były ubrania. Kiedy byłem otyły, musiałem wybierać takie ubrania, żeby nie było widać piersi, były dość duże i miałem na tym punkcie kompleksy. Teraz mam normalną męską klatkę piersiową i to wspaniałe uczucie, kiedy można kupić np. koszulę, która przylega do ciała. I do tego wygląda dobrze!

Dodatkowo wszystkie moje bóle i choroby prawie zniknęły, co jest dla mnie niesamowitą radością. Od dziecka cierpiałem na egzemę atopową, zawsze ją miałem, aż do żywego ciała. A dziś? Nawet już o tym nie pamietam. Pojawia się w mniejszym stopniu tylko wtedy, gdy przeżywam jakiś stres. Dieta naprawdę potrafi zdziałać cuda, jestem tego żywym dowodem.

Jeśli chodzi o reakcję osób z mojego otoczenia, to zazwyczaj komentują, że chyba żyję z powietrza. Cały czas słyszę (teraz już nie tak często, przyzwyczaili się), że jestem bardzo szczupły, żebym coś zjadł… Smutne, że teraz wszyscy starają się pomóc, a gdy byłem gruby, to nikogo nie obchodziło, co i jak jem, a teraz wszyscy tacy pomocni.

Kiedy idę z kimś na zakupy, zazwyczaj patrzę co kupuje, a potem widzę, że bierze do koszyka te same rzeczy co ja, myśląc, że to dietetyczne jedzenie (kiedy ja kupuję zupełnie zwyczajne rzeczy). Mogę się tylko uśmiechnąć. Bo człowiek może kupić wszystko, ale jeśli nie potrafi tego poskładać tak, jak potrzebuje tego jego organizm, to i tak jest to dla niego bezużyteczne. Najczęściej jednak już nawet im tego nie tłumaczę, bo nie spotkałem się z żadną pozytywną odpowiedzią, tylko z argumentami, dlaczego im to nie idzie.

Co na zakończenie?

Moja podróż zaprowadziła mnie na kurs dietetyki. Kurs na dietetyka trwał pół roku i bardzo mi się podobał. Jednak najbardziej podobało mi się to, że rzeczy, których się tam nauczyłem tylko utwierdziły mnie w tym, że wszystko dobrze zrozumiałem. Kurs zrobiłem głównie dla siebie, żeby mieć większą wiedzę i to osobiste zapewnienie, że moja droga jest właściwa. Może kiedyś zgłębię to bardziej. Zobaczymy. Obecnie współpracuję tylko ze znajomą, od stycznia zeszła 3 kg, straciła kilka cm w talii i biodrach, jest niezwykle zadowolona z mojego ustawienia diety.

Radziłbym początkującym użytkownikom nie przechodzić od zera do 100% od samego początku. Zmiana stylu życia powinna być stopniowa, aby była trwała w dłuższej perspektywie. Z czasem każdy sam dojdzie do tego, co trzeba zmienić i dostosować. Ja na przykład nigdy nie jadłam warzyw, zacząłem je włączać stopniowo. A dziś nie wyobrażam sobie bez nich dnia. Każde moje danie zawiera jakieś warzywa jako dodatek, bez nich nie postrzegam już posiłku jako kompletnego. Życzę Wam wielu sukcesów i nie poddawajcie się, gdy po tygodniu nie widzicie efektów. Nikt z nas nie zyskał swoich dodatkowych kilogramów w tydzień!

Chcesz żyć zdrowo, schudnąć i być w formie? Potrzebujesz tego:

W archiwum przeczytasz także:

Co powinieneś wiedzieć, zanim zaczniesz biegać

20.3.2023 dine4fit.pl Jak się odchudzać?, Różne

Komentarze

Komentarze nie odzwierciedlają opinii redakcji ani administratora bloga.

Dodaj komentarz

Powiązane artykuły
Triki kulinarne na obniżenie cholesterolu: klucz do zdrowego serca w Twojej kuchni Triki kulinarne na obniżenie cholesterolu: klucz do zdrowego serca w Twojej kuchni

Cholesterol – słowo, które często kojarzy się z zagrożeniem dla zdrowia serca. Jednak istnieją proste triki kulinarne, które mogą pomóc w obniżeniu poziomu złego cholesterolu (LDL) i podniesieniu poziomu dobrego cholesterolu (HDL), co jest kluczowe dla zachowania zdrowia serca. Oto kilka wskazówek, jak poprawić swoją dietę i wprowadzić zmiany w kuchni na korzyść swojego serca.

Cały artykuł 25.4.2024 0

Mug cake, muffin, cupcake i brownies – jak je zrobić? Mug cake, muffin, cupcake i brownies – jak je zrobić?

Szybkie wypieki, z którymi poradzi sobie każdy. Niektóre tak błyskawiczne, że robią się szybciej, niż Ty bierzesz prysznic. No i niekoniecznie muszą być na słodko. Powiedzmy sobie co kryje się pod tymi nazwami i sprawdźmy, co z tego znajdziemy w naszej bazie przepisów.

Cały artykuł 18.4.2024 0